poniedziałek, 8 grudnia 2014

9 grudnia 2014 - Wtorek


CZYTANIA

(Iz 40,1-11)
"Pocieszcie, pocieszcie mój lud!" - mówi wasz Bóg. "Przemawiajcie do serca Jeruzalem i wołajcie do niego, że czas jego służby się skończył, że nieprawość jego odpokutowana, bo odebrało z ręki Pana karę w dwójnasób za wszystkie swe grzechy". Głos się rozlega: "Drogę dla Pana przygotujcie na pustyni, wyrównajcie na pustkowiu gościniec naszemu Bogu! Niech się podniosą wszystkie doliny, a wszystkie góry i wzgórza obniżą; równiną niechaj się staną urwiska, a strome zbocza niziną gładką. Wtedy się chwała Pańska objawi, razem ją wszelkie ciało zobaczy, bo powiedziały to usta Pana". Głos się odzywa: "Wołaj!" - I rzekłem: Co mam wołać? - "Wszelkie ciało to jakby trawa, a cały wdzięk jego jest niby kwiat polny. Trawa usycha, więdnie kwiat, gdy na nie wiatr Pana powieje. Prawdziwie, trawą jest naród. Trawa usycha, więdnie kwiat, lecz słowo Boga naszego trwa na wieki". Wstąpże na wysoką górę, zwiastunko dobrej nowiny w Syjonie! Podnieś mocno twój głos, zwiastunko dobrej nowiny w Jeruzalem! Podnieś głos, nie bój się! Powiedz miastom judzkim: "Oto wasz Bóg!". Oto Pan Bóg przychodzi z mocą i ramię Jego dzierży władzę. Oto Jego nagroda z Nim idzie i przed Nim Jego zapłata. Podobnie jak pasterz pasie On swą trzodę, gromadzi ją swoim ramieniem, jagnięta nosi na swej piersi, owce karmiące prowadzi łagodnie.

(Ps 96,1-3.10-13)
Oto nasz Pan Bóg przyjdzie z wielką mocą

Śpiewajcie Panu pieśń nową,
śpiewaj Panu ziemio cała.
Śpiewajcie Panu, sławcie Jego imię,
każdego dnia głoście Jego zbawienie.

Głoście Jego chwałę wśród wszystkich narodów,
rozgłaszajcie cuda pośród wszystkich ludów.
Głoście wśród ludów, że Pan jest królem,
będzie sprawiedliwie sądził wszystkie ludy.

Niech się radują niebiosa i ziemia weseli,
niech szumi morze i wszystko, co je napełnia.
Niech się cieszą pola i wszystko, co na nich rośnie,
niech wszystkie drzewa w lasach wykrzykują z radości.

Przed obliczem Pana, który już się zbliża,
który już się zbliża, by sądzić ziemię,
On będzie sądził świat sprawiedliwie,
a lud według swej prawdy.

Blisko jest dzień Pana, oto przyjdzie, aby nas zbawić.

(Mt 18,12-14)
Jezus powiedział do swoich uczniów: Jak wam się zdaje? Jeśli kto posiada sto owiec i zabłąka się jedna z nich: czy nie zostawi dziewięćdziesięciu dziewięciu na górach i nie pójdzie szukać tej, która się zabłąkała? A jeśli mu się uda ją odnaleźć, zaprawdę, powiadam wam: cieszy się nią bardziej niż dziewięćdziesięciu dziewięciu tymi, które się nie zabłąkały. Tak też nie jest wolą Ojca waszego, który jest w niebie, żeby zginęło jedno z tych małych.

ROZWAŻANIE

Dzisiejszą Ewangelię odbieram na dwa sposoby – przemawia ona do mnie jako matki trojga dzieci oraz jako córki Boga Ojca, zgubionej owieczki.

Ja – człowiek, matka, stworzona na obraz i podobieństwo Boga, pasę moją małą trzódkę, próbuję zadbać o jak najlepszą trawę dla niej, o jej bezpieczeństwo. Kiedy ona śpi, ja czuwam. Głodna? Ja nakarmię. Zimno – przykryję. Za mało – dodam. Za dużo – ujmę. Jak każda matka. Codziennie to samo, ta sama droga na pastwisko. Moje małe owieczki pokładają we mnie ufność, pójdą za mną wszędzie, bo mi ufają i kochają. Jako malutkie jeszcze stworzenia są w zasadzie całkowicie ode mnie uzależnione. Duża jest odpowiedzialność pasterza...

Trudność zaczyna się jednak wtedy, kiedy pewna mała owieczka się zagubi, odstaje od reszty stadka. Może straciła zaufanie do pasterza? Zawiodła się? Może pasterz popełnił jakiś błąd? Może owieczka dostała za mało trawy, a może zbyt gorzką? Być może pasterz za szybką chciał dojść do najlepszego, zbyt dalekiego pastwiska i poszedł zbyt stromym skrótem? Muszę pamiętać, że w relacji dorosły – dziecko, to ja jestem odpowiedzialna za to, jak te relacje wyglądają. Ja, jako matka, chciałabym być dobrym pasterzem dla moich dzieci, bo przecież w ich malutkim jeszcze świecie mają one tylko mnie jako przewodnika. Chce, aby zawsze wiedziały, że po nie wrócę, jak zgubią drogę i że są bezpieczne.

Z drugiej strony – to ja jestem tą zagubioną owieczką. Dlaczego się zagubiłam? Czy nie ufam mojemu pasterzowi? Może muszę go lepiej poznać i zbliżyć się do niego, żeby go lepiej zobaczyć?

Zagubiłam się, ponieważ po drodze zbyt dużo łudząco kolorowych przedmiotów – tu motylek, tam kwiatek i tyle ślicznych trujących jagódek... Wiem, że zboczyłam z drogi, wiem, w którym kierunku pójść, ale jeszcze chwile, jeszcze tylko trochę chcę sobie popatrzeć na ten ciekawy krajobraz. I znowu zapominam pójść tam, gdzie miałam. Ufam jednak, że Bóg Ojciec mnie znajdzie i zaprowadzi odpowiednią drogą, tam gdzie trzeba. Nawet zaczynam się już trochę niecierpliwić.

Karolina
(mama Jasia, Tadzia i Walerci, wciąż szukająca drogi)