środa, 6 grudnia 2017

7 grudnia 2017 - Czwartek



CZYTANIA

(Iz 26-1-6)
W ów dzień śpiewać będą tę pieśń w Ziemi Judzkiej: Miasto mamy potężne; On jako środek ocalenia sprawił mury i przedmurze. Otwórzcie bramy! Niech wejdzie naród sprawiedliwy, dochowujący wierności; jego charakter stateczny Ty kształtujesz w pokoju, w pokoju, bo Tobie zaufał. Złóżcie nadzieję w Panu na zawsze, bo Pan jest wiekuistą Skałą! Bo On poniżył przebywających na szczytach, upokorzył miasto niedostępne, upokorzył je aż do ziemi, sprawił, że w proch runęło: podepcą je nogi, nogi biednych i stopy ubogich.

(Ps 118,1.8-9.19-21.25-27)
REFREN: Błogosławiony, idący od Pana

Wysławiajcie Pana, bo jest dobry,
bo łaska Jego trwa na wieki.
Lepiej się uciec do Pana,
niż pokładać ufność w człowieku.
Lepiej się uciec do Pana,
niż pokładać ufność w książętach.

Otwórzcie mi bramy sprawiedliwości,
wejdę przez nie i podziękuję Panu.
Oto jest brama Pana,
przez nią wejdą sprawiedliwi.
Dziękuję Tobie, żeś mnie wysłuchał
i stałeś się moim Zbawcą.

O Panie, Ty nas wybaw,
o Panie, daj nam pomyślność.
Błogosławiony, który przybywa w imię Pańskie,
błogosławimy was z Pańskiego domu.
Pan jest Bogiem
i daje nam światło.

(Iz 55,6)
Szukajcie Pana, gdy się pozwala znaleźć, wzywajcie Go, dopóki jest blisko!

(Mt 7,21.24-27)
Jezus powiedział do swoich uczniów: Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. Każdego więc, kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na skale. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i uderzyły w ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony. Każdego zaś, kto tych słów moich słucha, a nie wypełnia ich, można porównać z człowiekiem nierozsądnym, który dom swój zbudował na piasku. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i rzuciły się na ten dom. I runął, a upadek jego był wielki.


ROZWAŻANIE

Pan jest Bogiem 
i daje nam światło.

Roraty. Ciemny kościół rozświetlony świecami. Prawie intymna atmosfera. „Ty już, Panie, dałeś mi doświadczyć Twojego światła. Idąc za Tobą nie chciałabym go stracić z oczu”.

Wszystko jest dobrze, gdy codzienność dzieje się bezproblematycznie. Ale przychodzi chwila, że jedziesz na pustym baku, kluczysz uliczkami i jeszcze wyjeżdża zamiatarka, snując się przed tobą. I podnosi ci się ciśnienie. I po kolei obwiniasz wszystkich, którzy przyslużyli się, że jestes spóźniona i jeszcze bez paliwa. I ciemności zalewają serce i umysł. I kiedy dalej ścigasz się, żeby dojechać na miejsce, bo się umówiłaś, wyjeżdża TIR i myślisz: ”Wszystko przeciwko mnie”. A potem, kiedy dojeżdżasz, okazuje się, że pośpiech był niepotrzebny. Wypadła nagła sytuacja. I po co to wszystko?

Panie, ja potrzebuję stale światła, które pochodzi tylko od Ciebie. Daj mi oczy, które patrzą i widzą. Tylko to, co powinny.
Amen

Agnieszka

6 grudnia 2017 - Środa


CZYTANIA

(Iz 25,6-10a)
W owym dniu Pan Zastępów przygotuje dla wszystkich ludów na tej górze ucztę z tłustego mięsa, ucztę z wybornych win, z najpożywniejszego mięsa, z najwyborniejszych win. Zedrze On na tej górze zasłonę, zapuszczoną na twarz wszystkich ludów, i całun, który okrywał wszystkie narody; raz na zawsze zniszczy śmierć. Wtedy Pan Bóg otrze łzy z każdego oblicza, odejmie hańbę od swego ludu na całej ziemi, bo Pan przyrzekł. I powiedzą w owym dniu: Oto nasz Bóg, Ten, któremuśmy zaufali, że nas wybawi; oto Pan, w którym złożyliśmy naszą ufność: cieszmy się i radujmy z Jego zbawienia! Albowiem ręka Pana spocznie na tej górze.

(Ps 23,1-6)
REFREN: Po wieczne czasy zamieszkam u Pana

Pan jest moim pasterzem,
niczego mi nie braknie.
Pozwala mi leżeć
na zielonych pastwiskach.

Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć,
orzeźwia moją duszę.
Wiedzie mnie po właściwych ścieżkach
przez wzgląd na swoją chwałę.

Chociażbym przechodził przez ciemną dolinę,
zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną.
Kij Twój i laska pasterska
są moją pociechą.

Stół dla mnie zastawiasz
na oczach mych wrogów.
Namaszczasz mi głowę olejkiem,
a kielich mój pełny po brzegi.

Dobroć i łaska pójdą w ślad za mną
przez wszystkie dni życia
i zamieszkam w domu Pana
po najdłuższe czasy.

Oto Pan przyjdzie, aby lud swój zbawić, błogosławieni, którzy są gotowi wyjść Mu na spotkanie.

(Mt 15,29-37)
Jezus przyszedł nad Jezioro Galilejskie. Wszedł na górę i tam siedział. I przyszły do Niego wielkie tłumy, mając z sobą chromych, ułomnych, niewidomych, niemych i wielu innych, i położyli ich u nóg Jego, a On ich uzdrowił. Tłumy zdumiewały się widząc, że niemi mówią, ułomni są zdrowi, chromi chodzą, niewidomi widzą. I wielbiły Boga Izraela. Lecz Jezus przywołał swoich uczniów i rzekł: Żal Mi tego tłumu! Już trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają co jeść. Nie chcę ich puścić zgłodniałych, żeby kto nie zasłabł w drodze. Na to rzekli Mu uczniowie: Skąd tu na pustkowiu weźmiemy tyle chleba żeby nakarmić takie mnóstwo? Jezus zapytał ich: Ile macie chlebów? Odpowiedzieli: Siedem i parę rybek. Polecił ludowi usiąść na ziemi; wziął siedem chlebów i ryby, i odmówiwszy dziękczynienie, połamał, dawał uczniom, uczniowie zaś tłumom. Jedli wszyscy do sytości, a pozostałych ułomków zebrano jeszcze siedem pełnych koszów.


ROZWAŻANIE 1

Jak ja nie lubię wymyślać co ugotować. 


Samo gotowanie lubię, jest to dla mnie forma tworzenia czegoś nowego. Jednak utrafić w gusta wszystkich domowników nie jest łatwo. Najlepiej jakby codziennie była pomidorowa i schabowe dla jednego, dla drugiego warzywa i mięso bez ziemniaków, trzecia może żyć na samych oliwkach, a ja mam ochotę na obiad zrobiony przez kogoś innego, zjedzony na siedząco i za jednym podejściem. Siedzę i wymyślam jak wszystkim dogodzić i w ramach przerywnika czytam dzisiejsze czytania. 

Aż ślinka cieknie, taka świeżo upieczona karkówka jaką robi moja mama pewnie się nie umywa do tych Izajaszowych mięs. A wino to ja piłam ostatnio z sześć lat temu w podróży poślubnej. 


Rozmarzyłam się...

Przez psalm przeleciałam bo znam na pamięć i przechodzę do Ewangelii. 

No i sobie myślę: Domyślny ten Pan Jezus jak kobieta. No któremu mężczyźnie przyszłoby do głowy, że Ci ludzie głodni, że pozjadali już co mieli ze sobą, a przed nimi daleka droga przez pustynię. I ta troska, co kojarzy się z babcią, która nie wypuści z domu puki nie zjesz i jeszcze na drogę kawałek ciasta zapakuje. 

Wygrzebali Apostołowie z dna chlebaka czerstwy chleb. Z dna lodówki wyciągnęli rybki nie pierwszej świeżości. Dali Jezusowi, a ten niczym sprawna gospodyni (a nawet lepiej bo bez przypraw i majonezu) zrobił z tego ucztę dla tysięcy. 

Wyobrażacie sobie jakie musiało to być dobre. Pewnie każdemu smakowało inaczej, przypominając smak dzieciństwa. Pewnie nigdy w życiu nie mieli w ustach nic pyszniejszego (no chyba, że wino z Kany Galilejskiej). 

Panie Jezu ty jesteś prawdziwym Bogiem. Jaki mężczyzna miałby w sobie tyle miłości, troski, zaradności? Tylko Bóg! 

Naucz nas: żony, matki, siostry, córki, babcie tych pięknych kobiecych cnót. Naucz nas byśmy umiały dziękować za to co mamy i umiały z tego wyciągnąć jeszcze więcej dobra i piękna. A gdy zaczniemy dziękować to nie starczy nam czasu na narzekanie. 

Ela żona, mama, córka, siostra, synowa


ROZWAŻANIE 2

Za nami jedna z najbardziej ekscytujących nocy w roku.

Trzech bardzo podekscytowanych chłopców najpierw nie mogło zasnąć. Prezent czy rózga? Może jednak prezent? A nawet jeśli rózga, to może będzie gałązka palmową nadającą się na wachlarz? Bo przecież wszystko można wykorzystać... Pomieszana opowieść o biskupie Mikołaju z komercją "domu" Świętego pod Rovaniemi. Pomodlili się więc wieczorem, by pamiętano i o nich, i o innych dzieciach. Na talerzyku czeka na Mikołaja kawałek ciasta z jabłkami i zrobiony w prezencie dla Świętego mikołaj z rolki po papierze toaletowym.
Oraz marchewka dla reniferów.

Teraz budzą jeden drugiego o jakiejś zwariowanej porze, szeleszczą i piszczą z zachwytu, rozkładają na dywanie zabawę. Wcale niełatwo powstrzymac ich, by nie pobiegli dzielić się swoją radością z nieświadomą zamieszania siostrą. Przecież Marianna powinna też jak najdłużej cieszyć się swoimi prezentami!

W ciągu dnia mikołajki w szkole, odwiedziny u kolegi... Świętowanie prawie jak to opisane u Izajasza:
W owym dniu: Pan Zastępów przygotuje dla wszystkich ludów na tej górze ucztę z tłustego mięsa, ucztę z wybornych win, z najpożywniejszego mięsa, z najwyborniejszych win...

Cieszę się ich radością i wiarą. U nas to być może ostatni rok, kiedy wszyscy wierzą, że to Święty przynosi te prezenty.

Myślę też o znajomej pani z budki, w której kupujemy warzywa i owoce:
- Wie pani, właściwie to ja nie lubię Świąt: nie wiadomo, co komu kupić i wszyscy wszystko mają, i tylko tylko narzekają...

Czy wszyscy wszystko mają? Niekoniecznie, i niekoniecznie są to klocki czy smartfony. Pytanie, jak od spełniania dziecięcych marzeń nie prześliznąć się niepostrzeżenie do ładnie zapakowanego konsumpcjonizmu? I od razu odpowiedź:
Chociażbym przechodził przez ciemną dolinę,
zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną.
Kij Twój i laska pasterska
są moją pociechą.

Grunt to umieć się cieszyć gdy jest pora na świętowanie, przechodzić spokojnie przez hałas i pośpiech i pamiętać, że zawsze i wszędzie Pan jest moim pasterzem, niczego mi nie braknie.


Ania, próbująca powrócić do pracy zawodowej. Mama Maćka lat 10, Marcina lat 8, Matiego lat 5 oraz 15-miesięcznej Marianny. Od trzech lat w Domowym Kościele.


(c) Mamy Advent