niedziela, 6 grudnia 2015

6 grudnia 2015 - Druga Niedziela Adwentu

CZYTANIA
(Ba 5,1-9) 
Złóż, Jeruzalem, szatę smutku i utrapienia swego, a przywdziej wspaniałe szaty chwały, dane ci na zawsze przez Pana. Oblecz się płaszczem sprawiedliwości, pochodzącej od Boga, włóż na głowę swą koronę chwały Przedwiecznego! Albowiem Bóg chce pokazać wspaniałość twoją wszystkiemu, co jest pod niebem. Imię twe u Boga na wieki będzie nazwane: Pokój sprawiedliwości i chwała pobożności! Podnieś się, Jeruzalem! Stań na miejscu wysokim, spojrzyj na Wschód, zobacz twe dzieci, zgromadzone na słowo Świętego od wschodu słońca aż do zachodu, rozradowane, że Bóg o nich pamiętał. Wyszli od ciebie pieszo, pędzeni przez wrogów, a Bóg przyprowadzi ich niesionych z chwałą, jakby na tronie królewskim. Albowiem postanowił Bóg zniżyć każdą górę wysoką, pagórki odwieczne, doły zasypać do zrównania z ziemią, aby bezpiecznie mógł kroczyć Izrael w chwale Pana. Na rozkaz Pana lasy i drzewa pachnące ocieniać będą Izraela. Z radością bowiem poprowadzi Bóg Izraela do światła swej chwały z właściwą sobie sprawiedliwością i miłosierdziem. (Ps 126,1-6)
 REFREN: Pan Bóg uczynił wielkie rzeczy dla nas Gdy Pan odmienił los Syjonu,
 wydawało się nam, że śnimy.
 Usta nasze były pełne śmiechu,
 a język śpiewał z radości. Mówiono wtedy między poganami:
 „Wielkie rzeczy im Pan uczynił”.
 Odmień znowu nasz los, Panie,
 jak odmieniasz strumienie na Południu. Ci, którzy we łzach sieją,
 żąć będą w radości.
 Idą i płaczą niosąc ziarno na zasiew,
 Lecz powrócą z radością niosąc swoje snopy. (Flp 1,4-6.8-11)
 Zawsze w każdej modlitwie, zanoszę prośbę za was wszystkich - z powodu waszego udziału w [szerzeniu] Ewangelii od pierwszego dnia aż do chwili obecnej. Mam właśnie ufność, że Ten, który zapoczątkował w was dobre dzieło, dokończy go do dnia Chrystusa Jezusa. Albowiem Bóg jest mi świadkiem, jak gorąco tęsknię za wami wszystkimi [ożywiony] miłością Chrystusa Jezusa. A modlę się o to, aby miłość wasza doskonaliła się coraz bardziej i bardziej w głębszym poznaniu i wszelkim wyczuciu dla oceny tego, co lepsze, abyście byli czyści i bez zarzutu na dzień Chrystusa, napełnieni plonem sprawiedliwości, [nabytym] przez Jezusa Chrystusa ku chwale i czci Boga. (Łk 3,4.6)
 Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego! wszyscy ludzie ujrzą zbawienie Boże. (Łk 3,1-6)
 Było to w piętnastym roku rządów Tyberiusza Cezara. Gdy Poncjusz Piłat był namiestnikiem Judei, Herod tetrarchą Galilei, brat jego Filip tetrarchą Iturei i kraju Trachonu, Lizaniasz tetrarchą Abileny; za najwyższych kapłanów Annasza i Kajfasza skierowane zostało słowo Boże do Jana, syna Zachariasza, na pustyni. Obchodził więc całą okolicę nad Jordanem i głosił chrzest nawrócenia dla odpuszczenia grzechów, jak jest napisane w księdze mów proroka Izajasza: Głos wołającego na pustyni: Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego! Każda dolina niech będzie wypełniona, każda góra i pagórek zrównane, drogi kręte niech się staną prostymi, a wyboiste drogami gładkimi! I wszyscy ludzie ujrzą zbawienie Boże.


ROZWAŻANIE
Czasami bywam w centrach handlowych. Niestety przed świętami również. Chodzę i widzę te wszystkie przepiękne rzeczy. Z wystaw przebija przepych. Wszystko się świeci, jest piękne. Od razu wpadam w myślenie o tym, ile rzeczy chciałabym mieć, a ile nie mogę. Coś nowego do ubrania na święta. Jakieś sukienki dla dziewczynek i koszule dla chłopców. Jakiś nowy obrus, albo jeszcze inną rzecz zdobiącą dom i czyniącą go odświętnym. Aaaa, ratunku! Panie Boże. Nie chcę tego myślenia. Przypominam dzieciom, o co chodzi w tych świętach, że nie o prezenty i całą tę materialną stronę, ale o Boga. Boga, który narodził się w stajni. Wymagam od dzieci, żeby umiały dostrzec istotę Bożego Narodzenia a sama myślę, że chciałabym, żeby było pięknie i „na bogato”.

Na szczęście Pan Bóg przychodzi z pomocą i otrzeźwia Swoim słowem. Mówi, że mam „przywdziać szaty sprawiedliwośi” i „płaszcz oraz koronę chwały”. Czyni mnie królową i moje dzieci książętami. Przypomina, jak wiele uczynił w moim życiu. To jest bogactwo, o które mam zabiegać. I od razu wszystko staje się prostsze.

Myślę też o słowie na temat „prostowania ścieżek Panu”, jak jestem wdzięczna, że Pan Bóg daje nam żyć w prostocie. Że nas powołał do małżeństwa i bycia rodzicami. Że to wszystko jest właśnie takie proste. Jest mąż, żona, dzieci. Że mamy rok liturgiczny i te wszystkie okresy, które pomagają przeżywać życie i wychowywać dzieci. Że jak jest Adwent, to mamy wieniec i kalendarz adwentowy. Wiemy, na co czekamy. Możemy dzieciom tłumaczyć świat i pokazywać, co jest punktem odniesienia. Życie w orbicie Boga rzeczywiście jest źródłem pokoju i radości.

Danka

(Prawie 35 lat, mama Tymona, Uli, Adama, Małgosi i Antosi. Aktualnie nieaktywna zawodowo pedagog i psychoterapeutka, od 15 lat na Drodze Neokatechumenalnej, ciągle w drodze.)

sobota, 5 grudnia 2015

5 grudnia 2015 - Sobota

CZYTANIA

(Iz 30,19-21.23-26)
To mówi Pan Bóg, Święty Izraela: Zaiste, o ludu, który zamieszkujesz Syjon w Jerozolimie, nie będziesz gorzko płakał. Rychło okaże ci On łaskę na głos twojej prośby. Ledwie usłyszy, odpowie ci. Choćby ci dał Pan chleb ucisku i wodę utrapienia, twój Nauczyciel już nie odstąpi, ale oczy twoje patrzeć będą na twego Mistrza. Twoje uszy usłyszą słowa rozlegające się za tobą: To jest droga, idźcie nią!, gdybyś zboczył na prawo lub na lewo. On użyczy deszczu na twoje zboże, którym obsiejesz rolę, a chleb z urodzajów gleby będzie soczysty i pożywny. Twoja trzoda będzie się pasła w owym czasie na rozległych łąkach. Woły i osły obrabiające rolę żreć będą paszę dobrze przyprawioną, która została przewiana opałką i siedlaczką. Przyjdzie do tego, iż po wszystkich wysokich górach i po wszystkich wzniesionych pagórkach znajdą się strumienie płynących wód na czas wielkiej rzezi, gdy upadną warownie. Wówczas światło księżyca będzie jak światło słoneczne, a światło słońca stanie się siedmiokrotne, jakby światło siedmiu dni - w dniu, gdy Pan opatrzy rany swego ludu i uleczy jego sińce po razach.

(Ps 147,1-6)

REFREN: Szczęśliwi wszyscy, co ufają Panu

Chwalcie Pana, bo dobrze jest śpiewać psalmy Bogu,

słodko jest Go wychwalać.

Pan buduje Jeruzalem,

gromadzi rozproszonych z Izraela.

On leczy złamanych na duchu

i przewiązuje im rany.

On liczy wszystkie gwiazdy

i każdej nadaje imię.

Nasz Pan jest wielki i potężny,

a Jego mądrość niewypowiedziana.

Pan dźwiga pokornych,

karki grzeszników zgina do ziemi.

(Iz 33,22)

Pan naszym sędzią, Pan naszym prawodawcą, Pan naszym królem! On nas zbawi!

(Mt 9,35-10,1.6-8)

Jezus obchodził wszystkie miasta i wioski. Nauczał w tamtejszych synagogach, głosił Ewangelię królestwa i leczył wszystkie choroby i wszystkie słabości. A widząc tłumy ludzi, litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni, jak owce nie mające pasterza. Wtedy rzekł do swych uczniów: żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo. Wtedy przywołał do siebie dwunastu swoich uczniów i udzielił im władzy nad duchami nieczystymi, aby je wypędzali i leczyli wszystkie choroby i wszelkie słabości. Tych to Dwunastu wysłał Jezus, dając im następujące wskazania: Nie idźcie do pogan i nie wstępujcie do żadnego miasta samarytańskiego! Idźcie raczej do owiec, które poginęły z domu Izraela. Idźcie i głoście: Bliskie już jest królestwo niebieskie. Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy! Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie!


ROZWAŻANIE

Dzisiejsze czytania to wyraz wielkiej miłości Boga do mnie. Pan hojnie błogosławi, nie będę głodna ani spragniona, mam Kim i czym żyć.

Jezus obchodzi na swoich nogach, w trudzie i zmęczeniu WSZYSTKIE miasta i wioski, leczy WSZYSTKIE choroby i słabości i lituje się nad ludźmi. Słyszycie kto? Bóg! Tylko dlatego, że jesteśmy znękani i porzuceni jak owce bez pasterza; tylko dlatego, że nas kocha. Jak wielkie i czułe serce ma Jezus dla każdego z nas, dla mnie, która miotam się między kuchnią a stołem, między własną łagodnością a zdenerwowaniem, między przepraszaniem a wdzięcznością. Uderza mnie gotowość z jaką Bóg chce dawać siebie, darmo, z miłości.

A czy ja rzeczywiście o to proszę? Czy mam tyle pokory i wiary, by zapraszać Go do moich najskrytszych dolegliwości i braków? Izajasz mówi: ledwie usłyszy, odpowie ci. Czy w mojej codzienności, zmęczeniu, zabieganiu i hałasie, w moim chlebie ucisku i wodzie utrapienia (jakim Poetą ten nasz Bóg!) potrafię spojrzeć ponad to, co robię, za czym gonię? Czy pozwalam, by Bóg do mnie mówił: To jest droga, idźcie nią?

Tyle razy brak mi wytrwałości w kołataniu, dobijaniu się do Boga, przecież ma na głowie tyle ważniejszych spraw, moje małe problemy są do przeżycia, poradzę sobie sama. A to przecież zwykła pycha, przecież Bóg, który tak się zniżył dla nas, może wszystko. Wystarczy prosić i zaufać.

Uczę się od dzieci skuteczności ciągłego wypraszania i wytrwałej modlitwy błagalnej, zaufania i powierzania swoich problemów Ojcu, którego niebieskie królestwo jest już bliskie...

Natalia
(Mama Krysi, Stasia i Józia, od 6 lat żona Kuby i w ruchu duchowości małżeńskiej Equipes Notre-Dame.)

piątek, 4 grudnia 2015

4 grudnia 2015 - Piątek

CZYTANIA

(Iz 29,17-24)

To mówi Pan Bóg: Czyż nie w krótkim już czasie Liban zamieni się w ogród, a ogród za bór zostanie uznany? W ów dzień głusi usłyszą słowa księgi, a oczy niewidomych, wolne od mroku i od ciemności, będą widzieć. Pokorni wzmogą swą radość w Panu, i najubożsi rozweselą się w Świętym Izraela, bo nie stanie ciemięzcy, z szydercą koniec będzie, i wycięci będą wszyscy, co za złem gonią: którzy słowem przywodzą drugiego do grzechu, którzy w bramie stawiają sidła na sędziów i odprawiają sprawiedliwego z niczym. Dlatego tak mówi Pan, Bóg domu Jakuba, który odkupił Abrahama: Odtąd Jakub nie będzie się rumienił ani oblicze jego już nie przyblednie, bo gdy ujrzy swe dzieci, dzieło mych rąk, wśród siebie, ogłosi imię moje jako święte. Wtedy czcić będą Świętego Jakubowego i z bojaźnią szanować Boga Izraela. Duchem zbłąkani poznają mądrość, a szemrzący zdobędą pouczenie.

(Ps 27,1.4.13-14)

REFREN: Pan moim światłem i zbawieniem moim

Pan moim światłem i zbawieniem moim,

kogo miałbym się lękać?

Pan obrońcą mego życia,

przed kim miałbym czuć trwogę?

O jedno tylko proszę Pana, o to zabiegam,

żebym mógł zawsze przebywać w Jego domu

przez wszystkie dni życia,

Abym kosztował słodyczy Pana,

stale się radował Jego świątynią.

Wierzę, że będę oglądał dobra Pana

w krainie żyjących.

Oczekuj Pana, bądź mężny,

nabierz odwagi i oczekuj Pana.

Oto nasz Pan przyjdzie z mocą i oświeci oczy sług swoich.

(Mt 9,27-31)

Gdy Jezus przychodził, szli za Nim dwaj niewidomi którzy wołali głośno: Ulituj się nad nami, Synu Dawida! Gdy wszedł do domu, niewidomi przystąpili do Niego, a Jezus ich zapytał: Wierzycie, że mogę to uczynić? Oni odpowiedzieli Mu: Tak, Panie! Wtedy dotknął ich oczu, mówiąc: Według wiary waszej niech wam się stanie! I otworzyły się ich oczy, a Jezus surowo im przykazał: Uważajcie, niech się nikt o tym nie dowie! Oni jednak, skoro tylko wyszli, roznieśli wieść o Nim po całej tamtejszej okolicy.


ROZWAŻANIE

Myślę, że Adwent jest naprawdę wspaniałym czasem. I to nie dlatego, że kończy się Bożym Narodzeniem, ale dlatego, że to wielka szansa, żebym przypomniała sobie to, co jest bezwzględnie najważniejsze, a o czym jakoś tak w tej przepięknej (acz bywa że męczącej) codzienności, nie zawsze pamiętam.

Nie jestem niewidoma, nie noszę nawet okularów, ale wiem, że to dzisiejsze Słowo jest na pewno do mnie. Co przysłania moje oczy, moje serce, bym każdego dnia żyła pełnią wiary? Wiary, która radośnie nastraja moje serce, moje słowa i gesty. Pan jest blisko!

Podejrzewam, że większość z nas ma w sobie wiele strachu i obaw patrząc na świat i to zło, które chyba już z każdej strony chce się wcinać do naszych domów. Miałam etap strachu, smutku, przygnębienia, szczególnie w połączeniu z widokiem naszych roześmianych i beztroskich dzieci. Wiecie o czym mówię? Takie patrzenie na świat i życie było właśnie jak jakaś choroba oczu. Na wszystko patrzyłam przez pryzmat niebezpieczeństw, wiele spraw traciło sens. Nie da się tak żyć. Na szczęście Pan przychodzi i uzdrawia, jeśli tego chcemy, jeśli Mu się oddajemy, patrzymy dalej, w perspektywie wieczności. Pan moim światłem i zbawieniem moim, kogo miałbym się lękać? Odkryłam w pewnym momencie, że teraz właśnie jest czas, w którym żyję, innego nie będzie, to teraz jest mój czas, kiedy mogę się zbawić. Ja sama, ale przede wszystkim w moim małżeństwie, w moim macierzyństwie, to jedyna moja droga. Pan obrońcą mego życia.

Zaczęłam ostatnio myśleć czy jestem gotowa na koniec świata, ale bez strachu, tak z nadzieją i pokojem. Próbuję obrać właściwy kurs – czekać na Pana w pokoju, w spokojnym byciu z dziećmi, bez presji, że mam potworny bałagan, w radości z każdej chwili, nawet tej pełnej marudzenia. Nie przejmuję się zniszczonymi ścianami w naszym nowym domu, tym że z obiadem znowu nie zdążyłam na czas, że jeszcze tyle roboty a dzień się znów kończy, że pół dnia siedzę na schodach, żeby asekurować raczkującego synka, że znowu katary, dziecięce kłótnie... Adwent mnie zawsze sprowadza do pionu, by zająć się tym, co ważne, że skoro nie wiem, co będzie jutro, to dzień wykorzystuję maksymalnie, nieustannie dziękując w myślach za to, co piękne i zwyczajne, ale i to, co trudne, czym zostałam (lub nie zostałam) obdarzona. Zauważam też, że gdy przestaję dziękować staję się smutna i markotna, o wiele mniej szczęśliwa. Ważne by być – ze sobą, z mężem, z dziećmi – by patrzeć oczyma wiary, wszędzie zapraszać Boga, który nas szalenie kocha. Wszystko jest łaską.

Nabierz odwagi i oczekuj Pana. 
Pan obiecuje, że przyjdzie i nas uzdrowi. Nie bójmy się, nabierzmy odwagi! Pamiętam jak ojcowie z Brazylii, których swego czasu spotkałam na czuwaniu opowiadali, że my w Europie to mamy słabą wiarę, że u nich to cuda się dzieją nieustannie (np. pewnemu chłopu wszystkie zęby na mszy wyrosły, bo po prostu prosił ;). Ci dwaj niewidomi nie zostali uzdrowieni, bo Pan tak obiecał. Uzdrowiła ich wiara, ich otwarte serca! To wielka nadzieja dla każdego z nas.

Kochane, życzę Wam pięknego Adwentu, spędzonego na tym, co ważne, bez pośpiechu i stresów, w wielkim dziękczynieniu za dosłownie wszystko, w nieustannym uwielbieniu Boga, w czujnym czekaniu na Niego, który przyjdzie z mocą.
Baszka
(Żona Bogumiła, mama (na pełen etat) Werci, Marysi i Jaśka. Od 6 lat związana z ruchem Equipes Notre-Dame.)

czwartek, 3 grudnia 2015

3 grudnia 2015 - Czwartek

CZYTANIA

(Iz 26-1-6)

W ów dzień śpiewać będą tę pieśń w Ziemi Judzkiej: Miasto mamy potężne; On jako środek ocalenia sprawił mury i przedmurze. Otwórzcie bramy! Niech wejdzie naród sprawiedliwy, dochowujący wierności; jego charakter stateczny Ty kształtujesz w pokoju, w pokoju, bo Tobie zaufał. Złóżcie nadzieję w Panu na zawsze, bo Pan jest wiekuistą Skałą! Bo On poniżył przebywających na szczytach, upokorzył miasto niedostępne, upokorzył je aż do ziemi, sprawił, że w proch runęło: podepcą je nogi, nogi biednych i stopy ubogich.

(Ps 118,1.8-9.19-21.25-27)

REFREN: Błogosławiony, idący od Pana

Wysławiajcie Pana, bo jest dobry,

bo łaska Jego trwa na wieki.

Lepiej się uciec do Pana,

niż pokładać ufność w człowieku.


Lepiej się uciec do Pana,

niż pokładać ufność w książętach.
Otwórzcie mi bramy sprawiedliwości,

wejdę przez nie i podziękuję Panu.


Oto jest brama Pana,

przez nią wejdą sprawiedliwi.

Dziękuję Tobie, żeś mnie wysłuchał

i stałeś się moim Zbawcą.

O Panie, Ty nas wybaw,

o Panie, daj nam pomyślność.

Błogosławiony, który przybywa w imię Pańskie,

błogosławimy was z Pańskiego domu.

Pan jest Bogiem
i daje nam światło.

(Iz 55,6)

Szukajcie Pana, gdy się pozwala znaleźć, wzywajcie Go, dopóki jest blisko!

(Mt 7,21.24-27)

Jezus powiedział do swoich uczniów: Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. Każdego więc, kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na skale. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i uderzyły w ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony. Każdego zaś, kto tych słów moich słucha, a nie wypełnia ich, można porównać z człowiekiem nierozsądnym, który dom swój zbudował na piasku. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i rzuciły się na ten dom. I runął, a upadek jego był wielki.


ROZWAŻANIE

1,5 roku temu urodził się mój synek i wywrócił moje życie do góry nogami. Wprowadził mnie na wyżyny radości i cierpliwości. Muszę codziennie starać się zrozumieć siebie i sobie wybaczać, by umieć być mamą. Każdego dnia uczę się nowych rzeczy o nim, o sobie i o swoim małżeństwie. Odkrywam również obecność Boga w naszym życiu. Wydaje mi się, że odkąd jestem mamą, częściej odnajduję prawdę o życiu w Piśmie Świętym. Bóg nie pozwala mi się poddawać, gdy chcę krzyknąć, że za chwilę pękną moje granice wytrzymałości. Daje nam siłę i odwagę.

Syn jest niesamowity. Kochamy go bardzo. Ale jednocześnie boimy się, czy jesteśmy dobrymi rodzicami? Czy mamy słuszne podejście do wychowania? Czy nie jesteśmy za surowi albo zbyt łagodni? Czy z naszej winy nie lubi mleka i mógłby cały tydzień przeżyć na rosole z lanym ciastem? Jaki mamy na niego wpływ? Czy okaże się, że był on dobry i pozwolił synkowi rozwinąć się w mądrego człowieka? Oprócz przyszłości głowę zaprząta mi codzienność. Choć synek trzyma się mnie kurczowo i czasami tylko w łazience jestem sama, to wiem, że za parę lat będę za tym tęsknić. I gdy jestem z nim prawie 24h/na dobę, boję się, że zbyt często moje myśli odpływają daleko i nie skupiam się na tu i teraz, naszym wspólnym TERAZ.

Dzisiejsze czytania staram się zrozumieć w kontekście mojego zwykłego dnia w domu. Bez fajerwerków sukcesów w pracy, wspaniałych dalekich wojaży, szybkiego życia w mieście. Ale z synem, który ciągnie mnie do świeczek, lamp, latarń i podziwia je, jakby były szczytami Himalajów. Chcę zapewnić mu bezpieczeństwo, dobrą przyszłość, szukam „skał”, na których będzie opierał życie. Chcę, by rósł na mądrego mężczyznę, odnalazł swoje pasje i powołanie, miał przyjaciół. Jednocześnie myślę też o materialnej stronie życia, bym mogła zabierać go na wycieczki do zoo, wyjeżdżać razem na wakacje, poprowadzić na kurs robotyki. I w to moje codzienne myślenie wchodzą słowa Jezusa o tym, że to on jest Skałą, której szukam. Znowu przekazuje mi coś szokującego. To nie ja nią jestem. Choć chciałabym wszystko kontrolować i uchronić moją rodzinę przed całym złem, nie wykonam tego. Nie zbuduję „potężnego miasta”. Nie muszę być i nigdy nie będę idealną mamą, żoną, koleżanką. Co za ulga. Nie oznacza to jednak, że odpuszczam, bo nic ode mnie nie zależy. Staram się jednak pamiętać w mojej gonitwie, że bez Niego nic dobrego się nie staje. I pomocne w realizacji tych słów jest staranie się o utrzymanie porządku w moim życiu. Tak jak malutkie dziecko potrzebuje rutyny, by dobrze się rozwijało i czuło się bezpiecznie. Tak samo ja potrzebuję stałych punktów, by się rozwijać duchowo. Czyli potrzebuję religii i tradycji, by moja wiara nie opierała się tylko na emocjach, ale była stałym punktem każdego dnia. By opierała się na codziennych działaniach takich jak modlitwa, czy tygodnia, jak niedzielna msza święta.

Dzisiejsze słowa Pisma Świętego mówią mi, że nie zbuduję bezpiecznego miejsca na ziemi. Że nie odgrodzę swojej rodziny od kryzysów, wojen, ataków. Mówią mi, że Bóg zbuduje „miasto potężne”. On ochroni moją rodzinę. On da nam mury i przedmurza. Bóg obdarzy nas pokojem i statecznym charakterem. Jest najsolidniejszym fundamentem, dzięki któremu mój dom przetrwa. I może będziemy musieli się kiedyś przeprowadzić, albo wyemigrować w poszukiwaniu pracy lub uciekając przed wojną. Ale ten dom będzie trwał. Może wybuchowy temperament synka będzie się rozwijał, a my nie będziemy wiedzieć, jak go wychowywać. Ale ten dom budowany codziennie na modlitwie, na dziękczynieniu, zawierzeniu, przetrwa.

Wierzę w to, choć najłatwiej tę wiarę przyjąć wieczorem, kiedy syn spokojnie śpi, my zbieramy się do spania i oddajemy nasze sprawy Bogu. A od 6 rano do 8 wieczorem i później różne zwątpienia, wichry, deszcze przechodzą przez nasz dom. A my kurczowo trzymamy się naszej Skały, czasami tylko jedną ręką. I mam nadzieję, że tak jak Maria najpierw ofiarowała swojego Syna w Świątyni, a potem 12 lat później w tej Świątyni go odnalazła, ja również ucieszę się kiedyś, że moje dziecko stało się samodzielne i odnalazło siebie w świątyni.

Ewa
(Żona,  pełnoetatowa mama, z wykształcenia socjolog)

środa, 2 grudnia 2015

2 grudnia 2015 - Środa

CZYTANIA

(Iz 25,6-10a)
W owym dniu: Pan Zastępów przygotuje dla wszystkich ludów na tej górze ucztę z tłustego mięsa, ucztę z wybornych win, z najpożywniejszego mięsa, z najwyborniejszych win. Zedrze On na tej górze zasłonę, zapuszczoną na twarz wszystkich ludów, i całun, który okrywał wszystkie narody; raz na zawsze zniszczy śmierć. Wtedy Pan Bóg otrze łzy z każdego oblicza, odejmie hańbę od swego ludu na całej ziemi, bo Pan przyrzekł. I powiedzą w owym dniu: Oto nasz Bóg, Ten, któremuśmy zaufali, że nas wybawi; oto Pan, w którym złożyliśmy naszą ufność: cieszmy się i radujmy z Jego zbawienia! Albowiem ręka Pana spocznie na tej górze.

(Ps 23,1-6)
REFREN: Po wieczne czasy zamieszkam u Pana

Pan jest moim pasterzem,
niczego mi nie braknie.
Pozwala mi leżeć
na zielonych pastwiskach.

Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć,
orzeźwia moją duszę.
Wiedzie mnie po właściwych ścieżkach
przez wzgląd na swoją chwałę.

Chociażbym przechodził przez ciemną dolinę,
zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną.
Kij Twój i laska pasterska
są moją pociechą.

Stół dla mnie zastawiasz
na oczach mych wrogów.
Namaszczasz mi głowę olejkiem,
a kielich mój pełny po brzegi.

Dobroć i łaska pójdą w ślad za mną
przez wszystkie dni życia
i zamieszkam w domu Pana
po najdłuższe czasy.

Oto Pan przyjdzie, aby lud swój zbawić, błogosławieni, którzy są gotowi wyjść Mu na spotkanie.

(Mt 15,29-37)
Jezus przyszedł nad Jezioro Galilejskie. Wszedł na górę i tam siedział. I przyszły do Niego wielkie tłumy, mając z sobą chromych, ułomnych, niewidomych, niemych i wielu innych, i położyli ich u nóg Jego, a On ich uzdrowił. Tłumy zdumiewały się widząc, że niemi mówią, ułomni są zdrowi, chromi chodzą, niewidomi widzą. I wielbiły Boga Izraela. Lecz Jezus przywołał swoich uczniów i rzekł: Żal Mi tego tłumu! Już trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają co jeść. Nie chcę ich puścić zgłodniałych, żeby kto nie zasłabł w drodze. Na to rzekli Mu uczniowie: Skąd tu na pustkowiu weźmiemy tyle chleba żeby nakarmić takie mnóstwo? Jezus zapytał ich: Ile macie chlebów? Odpowiedzieli: Siedem i parę rybek. Polecił ludowi usiąść na ziemi; wziął siedem chlebów i ryby, i odmówiwszy dziękczynienie, połamał, dawał uczniom, uczniowie zaś tłumom. Jedli wszyscy do sytości, a pozostałych ułomków zebrano jeszcze siedem pełnych koszów.


ROZWAŻANIE

Biblijne opisy czasów ostatecznych (np. Apokalipsa Św. Jana) są dla mnie dość przerażające - tłumy niezrozumiałych postaci, zwierzęta, symbole, zapowiedzi plag, katastrof.. Ale w tym wszystkim jest jedno zdanie, które zawsze mnie uspokaja i sprawia, że spokojniej czekam na wieczność: Wtedy Pan Bóg otrze łzy z każdego oblicza (Iz 25, 8), lub podobnie w Apokalipsie i każdą łzę otrze Bóg z ich oczu (Ap 7, 17). Bardzo lubię te słowa opisujące nasze spotkanie z Bogiem już na zawsze. Jest w nim tyle czułości, delikatności, miłości...

Każda z nas czasem płacze - ze smutku, bólu, strachu, samotności, bezradności, tęsknoty, żalu że kogoś straciliśmy, coś się nie udało, ktoś nas skrzywdził... Każda z nas niesie głeboko w sobie sprawy, które są trudne – tragedie rodzinne, choroby, krzywdy, niespełnione potrzeby i niezrealizowane marzenia.

KAŻDĄ  z tych łez otrze kiedyś Bóg. I otrze łzy z KAŻDEGO oblicza.

Każda nasza łza go interesuje, przejmuje i każdą z nich chce się zająć. Pociesza mnie to bardzo – nadzieja, że wszystkie sprawy w moim życiu, które mnie przerastają i być może nigdy na tym świecie się z nimi nie uporam - ostatecznie zamkną się w końcu w Niebie, gdy sam Bóg otrze każdą moją łzę.

Jak to się ma do macierzyństwa? Ile w nim jest łez...
Łzy z powodu: niepłodności, problemów z poczęciem dziecka, przedwczesnej straty dziecka, choroby dziecka, starań o dziecko adopcyjne, cierpienia dziecka, śmierci dziecka, lista chyba nieskończona... Ile w naszym życiu będzie jeszcze wylanych łez nad naszymi dorastającymi i dorosłymi dziećmi? Przecież patrzenie na cierpienie naszych dzieci jest straszniejsze niż nasze własne cierpienie. A pewne jest, że prędzej czy poźniej i nasze dzieci doświadczą w życiu czegoś, co je zrani, przygniecie, przora... Zapewne i ja będę mieć w ich łzach swój udział, bo za mało kochałam, dawałam, popełniałam różne błędy, może się na mnie kiedyś zawiodą i będą przeze mnie płakać...

Bóg obiecuje dzisiaj, że kiedyś, na końcu czasów otrze każdą moją łzę i każdą łzę moich dzieci. To, co ja mogę zrobić dziś, to złożyć w Nim moją ufność, uwierzyć w Jego wybawienie, trwać przy Nim mimo, że czasem przychodzi to z trudem.

Dzisiejsze teksty mówią do mnie jednym głosem: Bóg kocha, Bóg się troszczy, Bóg czeka, Bóg karmi, Bóg działa, Bóg uzdrawia, Bóg prowadzi, Bóg dokonuje cudów. Oto nasz Bóg, Ten, któremuśmy zaufali, że nas wybawi; oto Pan, w którym złożyliśmy naszą ufność: cieszmy się i radujmy z Jego zbawienia!

Monika
(Od 8 lat żona Jacka, mama Gabrysi i Tomka. Od 5 lat w ruchu duchowości małżenskiej Equipes Notre Dame.)

wtorek, 1 grudnia 2015

1 grudnia 2015 - Wtorek

CZYTANIA   

(Iz 11,1-10)
I wyrośnie różdżka z pnia Jessego, wypuści się odrośl z jego korzeni. I spocznie na niej Duch Pański, duch mądrości i rozumu, duch rady i męstwa, duch wiedzy i bojaźni Pańskiej. Upodoba sobie w bojaźni Pańskiej. Nie będzie sądził z pozorów ni wyrokował według pogłosek; raczej rozsądzi biednych sprawiedliwie i pokornym w kraju wyda słuszny wyrok. Rózgą swoich ust uderzy gwałtownika, tchnieniem swoich warg uśmierci bezbożnego. Sprawiedliwość będzie mu pasem na biodrach, a wierność przepasaniem lędźwi. Wtedy wilk zamieszka wraz z barankiem, pantera z koźlęciem razem leżeć będą, cielę i lew paść się będą społem i mały chłopiec będzie je poganiał. Krowa i niedźwiedzica przestawać będą przyjaźnie, młode ich razem będą legały. Lew też jak wół będzie jadał słomę. Niemowlę igrać będzie na norze kobry, dziecko włoży swą rękę do kryjówki żmii. Zła czynić nie będą ani zgubnie działać po całej świętej mej górze, bo kraj się napełni znajomością Pana, na kształt wód, które przepełniają morze. Owego dnia to się stanie: Korzeń Jessego stać będzie na znak dla narodów. Do niego ludy przyjdą po radę, i sławne będzie miejsce jego spoczynku.

(Ps 72,1-2.7-8.12-13.17)
REFREN: Pokój zakwitnie, kiedy Pan przybędzie

Boże, przekaż Twój sąd królowi,
a Twoją sprawiedliwość synowi królewskiemu.
Aby Twoim ludem rządził sprawiedliwie
i ubogimi według prawa.

Za dni Jego zakwitnie sprawiedliwość
i wielki pokój, aż księżyc nie zgaśnie.
Będzie panował od morza do morza,
od Rzeki aż po krańce ziemi.

Wyzwoli bowiem biedaka, który Go wzywa,
i ubogiego, co nie ma opieki.
Zmiłuje się nad biednym i ubogim,
nędzarza ocali od śmierci.

Niech Jego imię trwa na wieki,
jak długo świeci słońce, niech trwa Jego imię.
Niech Jego imieniem wzajemnie się błogosławią,
niech wszystkie narody ziemi życzą Mu szczęścia.

Oto nasz Pan przyjdzie z mocą i oświeci oczy sług swoich.

(Łk 10,21-24)
W tej właśnie chwili Jezus rozradował się w Duchu Świętym i rzekł: Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. Ojciec mój przekazał Mi wszystko. Nikt też nie wie, kim jest Syn, tylko Ojciec; ani kim jest Ojciec, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić. Potem zwrócił się do samych uczniów i rzekł: Szczęśliwe oczy, które widzą to, co wy widzicie. Bo powiadam wam: Wielu proroków i królów pragnęło ujrzeć to, co wy widzicie, a nie ujrzeli, i usłyszeć, co słyszycie, a nie usłyszeli.





ROZWAŻANIE

Chwała Tobie, Ojcze, Panie nieba i ziemi, bo Twoją wolą jest usłyszeć błagania biedaka i przygarnąć ubogiego, który nie ma opieki.  Chwała Tobie, bo Twoja sprawiedliwość realizuje się w Twoim nieskończonym miłosierdziu dla tych, co Ciebie wzywają i w Tobie pokładają swą ufność.

Ty, Panie uczyniłeś mnie prostaczkiem. Doświadczam tego szczególnie w moim macierzyństwie, kiedy każdego dnia odkrywam swoją niemoc w kroczeniu drogą mojego powołania. Towarzyszenie moim dzieciom w ich życiu, w ich przeżyciach, sprawach nie przychodzi mi z łatwością. Często czuję, że jest to ciężar zbyt duży na moje wątłe ramiona. W tej dziedzinie nie znajduję w sobie odpowiednich kompetencji. Nie pomagają nawet tony tekstów o rodzicielstwie, które przeczytałam. Nie znalazłam odpowiednich uniwersytetów.

Ale Ty, Ojcze, posyłasz mi Ducha Świętego, ilekroć Cię proszę! Jest to Duch mądrości i rozumu, i rozeznania. Tak często kroczę przez moje życie we mgle, ale zawsze, gdy wezwę Ducha Twego Ojcze, dajesz mi właściwe rozeznanie! Udzielasz mi krztyny z Twego niepojętego rozumu, z Twej niezwykłej mądrości.

I tak idę, ja prostaczek, wszystko mając u Ciebie, Boże.

Marta Kiela-Czarnik
(Radca prawny i fotograf, żona Michała, mama Zuzanki, Aneczki i Franka.)

poniedziałek, 30 listopada 2015

30 listopada 2015 - Poniedziałek

CZYTANIA

(Iz 49,1-6)
Wyspy, posłuchajcie Mnie! Ludy najdalsze, uważajcie! Powołał Mnie Pan już z łona mej matki, od jej wnętrzności wspomniał moje imię. Ostrym mieczem uczynił me usta, w cieniu swej ręki Mnie ukrył. Uczynił ze mnie strzałę zaostrzoną, utaił mnie w swoim kołczanie. I rzekł mi: "Tyś Sługą moim, Izraelu, w tobie się rozsławię". Ja zaś mówiłem: Próżno się trudziłem, na darmo i na nic zużyłem me siły. Lecz moje prawo jest u Pana i moja nagroda u Boga mego. Wsławiłem się w oczach Pana, Bóg mój stał się moją siłą. Teraz przemówił Pan, który mnie ukształtował od urodzenia na swego Sługę, bym nawrócił do Niego Jakuba i zgromadził Mu Izraela. A mówił: "To zbyt mało, iż jesteś Mi Sługą dla podźwignięcia pokoleń Jakuba i sprowadzenia ocalałych z Izraela! Ustanowię cię światłością dla pogan, aby moje zbawienie dotarło aż do krańców ziemi".

lub

(Rz 10,9-18)
Jeżeli ustami swoimi wyznasz, że Jezus jest Panem, i w sercu swoim uwierzysz, że Bóg Go wskrzesił z martwych - osiągniesz zbawienie. Bo sercem przyjęta wiara prowadzi do usprawiedliwienia, a wyznawanie jej ustami - do zbawienia. Wszak mówi Pismo: żaden, kto wierzy w Niego, nie będzie zawstydzony. Nie ma już różnicy między Żydem a Grekiem. Jeden jest bowiem Pan wszystkich. On to rozdziela swe bogactwa wszystkim, którzy Go wzywają. Albowiem każdy, kto wezwie imienia Pańskiego, będzie zbawiony. Jakże więc mieli wzywać Tego, w którego nie uwierzyli? Jakże mieli uwierzyć w Tego, którego nie słyszeli? Jakże mieli usłyszeć, gdy im nikt nie głosił? Jakże mogliby im głosić, jeśliby nie zostali posłani? Jak to jest napisane: Jak piękne stopy tych, którzy zwiastują dobrą nowinę! Ale nie wszyscy dali posłuch Ewangelii. Izajasz bowiem mówi: Panie, któż uwierzył temu, co od nas posłyszał? Przeto wiara rodzi się z tego, co się słyszy, tym zaś, co się słyszy, jest słowo Chrystusa. Pytam więc: czy może nie słyszeli? Ależ tak: Po całej ziemi rozszedł się ich głos, aż na krańce świata ich słowa.

(Ps 19, 2-3. 4-5ab)

REFREN: Po całej ziemi ich głos się rozchodzi

Niebiosa głoszą chwałę Boga
dzieło rąk Jego obwieszcza nieboskłon.
Dzień opowiada dniowi,
noc nocy przekazuje wiadomość.

Nie są to słowa ani nie jest to mowa,
których by dźwięku nie usłyszano:
Ich głos się rozchodzi po całej ziemi,
ich słowa aż po krańce świata.

(Mt 4,19)
Pójdzcie za Mną, a uczynię was rybakami ludzi.

(Mt 4,18-22)
Gdy Jezus przechodził obok Jeziora Galilejskiego, ujrzał dwóch braci: Szymona, zwanego Piotrem, i brata jego, Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami. I rzekł do nich: Pójdźcie za Mną, a uczynię was rybakami ludzi. Oni natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim. A gdy poszedł stamtąd dalej, ujrzał innych dwóch braci, Jakuba, syna Zebedeusza, i brata jego, Jana, jak z ojcem swym Zebedeuszem naprawiali w łodzi swe sieci. Ich też powołał. A oni natychmiast zostawili łódź i ojca i poszli za Nim.






ROZWAŻANIE

Dziś 30 listopada. Andrzejki. Wróżby w szkołach.  Przepowiadanie przyszłości. Dzieci podekscytowane albo (jak moja córka) zbuntowane, że nie idą lać wosku i ustawiać butów. Dzisiejsze czytania pomagają mi rozmawiać z dziećmi o tym, kto jest Panem naszego życia. Naszego teraz i naszej przyszłości. Całej naszej historii. Tymon rozumie, Ula trochę tak, ale bardziej chciałaby się bawić z dziećmi i zgadywać, co ją czeka w przyszłości.

A mnie rozczula Miłość Boża do mnie. To, jak jest delikatny i to, że naprawdę mnie zna. Zna też moje dzieci i wierzę, że będzie je trzymał „w cieniu swej ręki” tak, jak mnie trzyma przez całe moje życie. Jako mała dziewczynka i potem nastolatka miałam, delikatnie mówiąc, obojętny stosunek do dzieci. Raczej mnie denerwowały. Dziś jestem mamą 5-ciorga. Sama bym sobie takiego życia nie wymyśliła. Co więcej, jestem w tym szczęśliwa. To jest dla mnie potwierdzenie, że Pan Bóg mnie zna i powołuje do tego, co dla mnie przed wiekami przygotował. Nie chciałam zachodzić w czwartą ciążę. Ale powiedziałam Panu Bogu: TAK. Myślałam, że to mnie zabije, a dało mi nowe życie. Pan Bóg wiedział, że rozkwitnę. Dokonał wielu cudów w moim życiu. Leczy mnie z mojej nerwicy, daje obietnice 
i je po kolei wypełnia. Zaufałam i się nie zawiodłam.  Dojrzałam w roli mamy. Lubię ją. Lubię też być żoną. Nawet, kiedy mąż mnie prosi, żebym pojechała wymienić opony do mechanika ;) Kocham moje powołanie. Choć czasem tak trudne, ale to same wiecie najlepiej.

Dziś słyszę, że Pan Bóg mnie ukształtował na Swego sługę. I chociaż mój syn (który Andrzejki miał w minionym tygodniu) mówi, że jako jedyny z klasy nie brał udziału we wróżbach i trochę zazdrościł innym, że się dobrze bawią, jestem przekonana, że nie mogliśmy z mężem  podjąć innej decyzji. Wiem, że On moje dzieci „utai w swoim kołczanie”.

Danka
(Prawie 35 lat, mama Tymona, Uli, Adama, Małgosi i Antosi. Aktualnie nieaktywna zawodowo pedagog i psychoterapeutka, od 15 lat na Drodze Neokatechumenalnej, ciągle w drodze.)