niedziela, 21 grudnia 2014

22 grudnia 2014 - Poniedziałek

CZYTANIA

(1 Sm 1,24-28)

Gdy Anna odstawiła Samuela od piersi, wzięła go z sobą w drogę, zabierając również trzyletniego cielca, jedną efę mąki i bukłak wina. Przyprowadziła go do domu Pana, do Szilo. Chłopiec był jeszcze mały. Zabili cielca i poprowadzili chłopca przed Helego. Powiedziała ona wówczas: Pozwól, panie mój! Na twoje życie! To ja jestem ową kobietą, która stała tu przed tobą i modliła się do Pana. O tego chłopca się modliłam, i spełnił Pan prośbę, którą do Niego zanosiłam. Oto ja oddaję go Panu. Po wszystkie dni, jak długo będzie żył, zostaje oddany na własność Panu. I oddali tam pokłon Panu.

(Ps: 1 Sm 2,1.4-8)

REFREN: Całym swym sercem raduję się w Panu

Raduje się me serce w Panu,

moc moja ku Panu się wznosi.

Rozwarły się me usta na wrogów moich,

gdyż cieszyć się mogę Twoją pomocą.

Łuki siłaczy się łamią,

słabi przepasują się mocą,

Za chleb najmują się syci, a odpoczywają głodni,

niepłodna rodzi siedmioro, a więdnie bogata w dzieci.

To Pan daje śmierć i życie,

w grób wtrąca i zeń wywodzi.

Pan uboży i wzbogaca,

poniża i wywyższa.

Z pyłu podnosi biedaka,

z barłogu dźwiga nędzarza,

By go wśród książąt posadzić,

by dać mu stolicę chwały.

Królu narodów, kamieniu węgielny Kościoła, przyjdź i zbaw człowieka, którego z mułu utworzyłeś

(Łk 1,46-56)

Wtedy Maryja rzekła:

Wielbi dusza moja Pana,

i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy. 

Bo wejrzał na uniżenie Służebnicy swojej. 

Oto bowiem błogosławić mnie będą 

odtąd wszystkie pokolenia, 

gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny. 

Święte jest Jego imię 

a swoje miłosierdzie na pokolenia i pokolenia 

[zachowuje] dla tych, co się Go boją. 

On przejawia moc ramienia swego, 

rozprasza [ludzi] pyszniących się zamysłami serc swoich. 

Strąca władców z tronu, 

a wywyższa pokornych. 

Głodnych nasyca dobrami, 

a bogatych z niczym odprawia.

Ujął się za sługą swoim, Izraelem,

pomny na miłosierdzie swoje

jak przyobiecał naszym ojcom 

na rzecz Abrahama i jego potomstwa na wieki. 

Maryja pozostała u niej około trzech miesięcy; potem wróciła do domu.

ROZWAŻANIE

"Wielbi dusza moja Pana i raduje się duch mój w Bogu, Zbawcy moim."

Od lat codziennie wypowiadane wersety hymnu Magnificat stanowiące stały element liturgicznej modlitwy dnia – brewiarza. Słowo po słowie znane na pamięć, a przecież wciąż niezgłębione w bogactwie treści, która dojrzewa wraz z życiem. Spełnia się w codzienności i wyjaśnia jej sens. Każdy nuci swój własny Magnificat przemierzając osobistą historię zbawienia. Uwielbienie – to wszystko, co możemy odpowiedzieć Bogu na wielkie rzeczy dawane nam i nieustannie odkrywane przez nas dzięki Jego łasce; godzina po godzinie, dzień po dniu, stałym rytmem oddechu i bijącego serca. Żyjemy zanurzeni w Jego niepojętej Miłości, nieodwracalnym darze istnienia które nie ma końca. To WIELKIE RZECZY, które uczynił Wszechmocny. Wielkie rzeczy, choć zwykle ukryte w mrokach wiary.

Dlatego mamy Adwent, całe życie jest Adwentem, z światełkiem nadziei i radosnym czekaniem.

Bardzo dziękuję za zaproszenie do Adwentu Mam, i chociaż nie jestem mamą w znaczeniu fizycznym, doświadczam udziału w wielkiej rzeczy duchowego macierzyństwa  i to nie tylko ze względu na codzienną troskę o gromadkę dzieci. Myślę, że każda mama jest bardziej matką w sensie duchowym, niż fizycznym. Dzięki temu może widzieć dalej i głębiej, kochać bezwarunkowo, czerpać siłę do przeżywania niepewności, zmęczenia, wyrzeczenia i trudu. Chodzi przecież o Człowieka, jedynego i niepowtarzalnego, w małym, bezbronnym dziecku, które zaistniało na zawsze w kochającym zamyśle Stwórcy. Czy wobec tego, może być coś ważniejszego i bardziej trwałego na tym świecie?

Życzę z całego serca wszystkim Mamom głębokiej świadomości wielkiego daru, jakim jest przekazywanie życia i troska o nie. Wszystko inne o tyle jest ważne, o ile służy temu pierwszemu. Gdyby ktoś lub coś próbowało powiedzieć, że macierzyństwo jest przeszkodą w samorealizacji, to mu nie wierzcie, bo nie ma piękniejszej, trwalszej i prawdziwszej samorealizacji. Niech towarzyszy Wam i będzie zawsze w zasięgu serca – najpiękniejsza, czuła, zatroskana i kochająca, choć nie zwolniona z życiowych boleści – Matka naszego Pana.


W wigilijny wieczór proszę Was, abyście dały całusa na dobranoc Waszym cudnym Dzieciom, także ode mnie i moich Sióstr. Niech Pan Wam błogosławi.


Siostra Ancilla
(Grażyna Zajas, od 33 lat w Zgromadzeniu Córek Matki Bożej Bolesnej, zwanych potocznie Serafitkami. Aktualnie zaangażowana na co dzień w przedszkolu prowadzonym przez  Siostry Serafitki przy Domu Generalnym w Krakowie.)

ROZWAŻANIE 2

„Maryja pozostała u niej około trzech miesięcy”

To zdanie nabrało dla mnie nowego znaczenia w czerwcu tego roku, gdy ukończyłam szkolenie na doulę.

Maryja przyszła do Elżbiety gdy ta była w szóstym miesiącu ciąży i została u niej aż do rozwiązania. Wyobrażam sobie jak Matka Boża pomaga Matce Jana przy jego przyjściu na świat. Nie jest akuszerką, więc pomaga jak umie. Głaszcze Elżbietę po głowie, trzyma ją za rękę i mówi jaka jest dzielna i silna. Maryja jest doulą Elżbiety.

Jest idealną doulą dla każdej matki. Ona jest przy nas cały czas, nie tylko przy porodzie. A wraz z nią jest przy nas Jej Syn.

W Księdze Rodzaju Bóg mówi do Ewy, że będzie rodziła w bólu (Rdz. 3,16). Jednym z zadań douli przy porodzie dziecka jest łagodzenie bólu. Maryja jako Nowa Ewa przynosi nam lekarstwo na grzech – Jezusa Zbawiciela. Jest doulą, która łagodzi nasz ból.

Elżbieta  
(Żona Krzysztofa i mama dwuletniego Wojtusia. Ratownik medyczny, doula. Wierna parafianka, członkini wspólnoty Bartymeusz przy par. św. Aleksandra w Warszawie.)http://www.doula.org.pl/kim-jest-doula

ROZWAŻANIE 3

Prezenty jeszcze nie skompletowane, a tym bardziej nie popakowane, w domu zamiast przedświątecznego porządku coraz gorszy rozgardiasz, a ja nie mogę się powstrzymać przed dopisaniem do przepięknych i mądrych myśli siostry Ancilli i Eli jeszcze kilku słów od siebie.

Dzisiejsze pierwsze czytanie, odkąd zostałam mamą, kłuje mnie tak, że aż czuję to w żołądku i sercu: Anna zabiera z domu swojego małego synka i zostawia go w obcym miejscu, pod opieką obcego człowieka.

Tak, oddała Samuela na służbę Pana - to bardzo piękne. Owszem, taki ślub złożyła - pozostaje mu wierna. Ale w takim razie po co w ogóle prosiła Pana o dziecko? Chyba tylko po to, żeby nie czuć się gorszą od Pniny (Perły) - wielodzietnej drugiej żony swojego męża; ewidentnej konkurentki w hierarchii poligamicznego domostwa. Ale jeśli nawet początkowo właśnie tak było, to przecież nie mogła się nie związać z Samuelem, nosząc go najpierw przez dziewięć miesięcy w brzuchu, później przebywając z nim dzień i noc, karmiąc piersią, przytulając, czując jego zapach, obserwując rozwój, podziwiając pierwsze kroki, słysząc pierwsze słowa… Jej serce musiało się łamać w drobny mak, kiedy odchodziła z sanktuarium. Nawet jeśli później przychodziła w odwiedziny do syna (chcę myśleć, że przychodziła), to rozstanie nie mogło nie być wielkim cierpieniem.

A Samuel? Wolę sobie nie wyobrażać, co mógł przeżywać, kiedy zorientował się, że mama odchodzi bez niego. A później? Jak czuł się w rodzinie Helego, który, jak wiemy, miał własnych synów? Jak go przyjęto? Czy spotkał się z miłością, czy z odrzuceniem i zazdrością ze strony synów Helego? (Swoją drogą, czy ich późniejsze złe zachowanie związane było jakoś z takim zaburzeniem życia rodzinnego?)

W tym momencie przychodzi mi do głowy inny, jeszcze bardziej przerażający tekst: ofiara Abrahama (a może ofiara Izaaka?). Szokujący chyba dla każdego, kto czyta go po raz pierwszy. A jeśli później, przez wielokrotne czytanie, nastąpi odczulenie, to doświadczenie rodzicielstwa skutecznie je zlikwiduje.

Oba teksty wywołują we mnie przerażenie, oburzenie, protest. Ale nie chcę się na tych uczuciach zatrzymać. Chcę je poczuć i zobaczyć, ale pójść dalej. Jeśli Abraham jest typem Boga Ojca poświęcającego swojego Syna (którego typem jest Izaak), to może również Annę i Samuela można zobaczyć w podobny sposób? Może Anna także jest typem Boga, którego serce łamie się, kiedy wysyła Syna na świat, w ręce ludzi, którzy w końcu postąpią z Nim jak zechcą? Może Samuel jest typem Jezusa, zostawiającego dla nas szczęśliwą wieczność w bliskości Boga, którego matczyne oblicze ukazuje nam Anna? Jakże niewyobrażalnie wielka to ofiara! Niech moje przerażenie, oburzenie i protest uczynią tym większym moje uwielbienie dla tej naprawdę niepojętej i do głębi tajemniczej Miłości.

I niech kiedyś moc tej niepojętej Miłości sprawi, żeby żadna matka, w imię żadnej ideologii, potrzeby, czy okoliczności, nie musiała zostawiać swojego dziecka.

Ela Łazarewicz-Wyrzykowska
(Biblistka. Od dwunastu lat żona Łukasza. Pełnoetatowa mama czteroipółrocznego Teosia, dwuipółrocznej Klary i dwumiesięcznej Róży. Niegdyś mocno, obecnie nieco luźniej, związana z warszawską wspólnotą Woda Życia. Odnajduje się w Duszpasterstwie Rodzin u ojców dominikanów na ul. Freta w Warszawie.)











sobota, 20 grudnia 2014

21 grudnia 2014 - Czwarta Niedziela Adwentu

CZYTANIA

(2 Sm 7,1-5.8b-12.14a.16)

Gdy król Dawid zamieszkał w swoim domu, a Pan poskromił wokoło wszystkich jego wrogów, rzekł król do proroka Natana: Spójrz, ja mieszkam w pałacu cedrowym, a Arka Boża mieszka w namiocie. Natan powiedział do króla: Uczyń wszystko, co zamierzasz w sercu, gdyż Pan jest z tobą. Lecz tej samej nocy Pan skierował do Natana następujące słowa: Idź i powiedz mojemu słudze, Dawidowi: To mówi Pan: Czy ty zbudujesz Mi dom na mieszkanie? A teraz przemówisz do sługi mojego, Dawida: To mówi Pan Zastępów: Zabrałem cię z pastwiska spośród owiec, abyś był władcą nad ludem moim, nad Izraelem. I byłem z tobą wszędzie, dokąd się udałeś, wytraciłem przed tobą wszystkich twoich nieprzyjaciół. Dam ci sławę największych ludzi na ziemi. Wyznaczę miejsce mojemu ludowi, Izraelowi, i osadzę go tam, i będzie mieszkał na swoim miejscu, a nie poruszy się więcej, a ludzie nikczemni nie będą go już uciskać jak dawniej. Od czasu kiedy ustanowiłem sędziów nad ludem moim izraelskim, obdarzyłem cię pokojem ze wszystkimi wrogami. Tobie też Pan zapowiedział, że ci zbuduje dom. Kiedy wypełnią się twoje dni i spoczniesz obok swych przodków, wtedy wzbudzę po tobie potomka twojego, który wyjdzie z twoich wnętrzności, i utwierdzę jego królestwo. Ja będę mu ojcem, a on będzie Mi synem, a jeżeli zawini, będę go karcił rózgą ludzi i ciosami synów ludzkich. Przede Mną dom twój i twoje królestwo będzie trwać na wieki.

(Ps 89, 2-5.27.29)

REFREN: Na wieki będę sławił łaski Pana

Na wieki będę sławił łaski Pana,

moimi ustami będę głosił Twą wierność przez wszystkie pokolenia.

Albowiem powiedziałeś: „Na wieki ugruntowana jest łaska”,

utrwaliłeś swą wierność w niebiosach.

„Zawarłem przymierze z moim wybrańcem,

przysiągłem mojemu słudze Dawidowi:

Utrwalę twoje potomstwo na wieki

i tron twój umocnię na wszystkie pokolenia”.

On będzie wołał do Mnie: „Ty jesteś moim Ojcem,

moim Bogiem, opoką mego zbawienia”.

Na wieki zachowam dla niego łaskę

i trwałe będzie moje z nim przymierze.

(Rz 16,25-27)

Temu, który ma moc utwierdzić was

zgodnie z Ewangelią i moim głoszeniem

Jezusa Chrystusa,

zgodnie z objawioną tajemnicą,

dla dawnych wieków ukrytą,

teraz jednak ujawnioną,

a przez pisma prorockie na rozkaz odwiecznego Boga

wszystkim narodom obwieszczoną,

dla skłonienia ich do posłuszeństwa wierze,

Bogu, który jedynie jest mądry,

przez Jezusa Chrystusa,

niech będzie chwała na wieki wieków. Amen.

(Łk 1, 38)

Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa.

(Łk 1,26-38)

W szóstym miesiącu posłał Bóg anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi, imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja. Anioł wszedł do Niej i rzekł: Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą, <błogosławiona jesteś między niewiastami>. Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co miałoby znaczyć to pozdrowienie. Lecz anioł rzekł do Niej: Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca. Na to Maryja rzekła do anioła: Jakże się to stanie, skoro nie znam męża? Anioł Jej odpowiedział: Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym. A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego. Na to rzekła Maryja: Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa! Wtedy odszedł od Niej anioł.

ROZWAŻANIE

"Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą."

Bardzo lubię czytać fragment tej Ewangelii i chętnie do niego wracam.

Przez ostatnie 8 lat zastanawiałam się co mam robić w życiu, z kim i gdzie, skoro Pan Bóg nie zrealizował planu, który Jemu przedstawiłam właśnie wtedy :) Wydawało mi się, że to co sobie wymyśliłam i zaplanowałam będzie dla mnie najwspanialsze i to mnie uszczęśliwi: studia w szkole teatralnej, wytypowany przeze mnie kandydat na męża, miejsce do zamieszkania. NIC z moich planów nie spełniło się, a Pan Bóg wdrożył inny program, z dzisiejszej perspektywy ciekawszy i bardziej fascynujący: mojej przemiany. Powoli, systematycznie, małymi krokami, czasem drastycznie i boleśnie, ale skutecznie.

Zaczął od studiów - otworzyły się przede mną nowe zainteresowania. Zafascynowałam się rozwojem dziecka, wspomaganiem jego rozwoju oraz mowy. Następnie odnalazłam miejsce do mieszkania w Warszawie, a co za tym idzie wstąpiłam do wspólnoty młodzieżowej przy tamtejszej parafii. Przemieniło się moje serce, zaczęłam szukać kontaktu z Bogiem, który chce mnie znać taką, jaka jestem. Poznałam tam cudownych ludzi, którzy są moimi przyjaciółmi; to tam poznałam mojego męża. Wszystkie te wydarzenia wpływały na przemianę mojego życia, przestałam marzyć, a zaczęłam realizować swoje pragnienia. Gdyby 8 lat temu spełniło się to o co prosiłam, to byłabym zupełnie inną kobietą, pewnie mniej szczęśliwą.

Dzisiaj mogę przyznać, że znalazłam łaskę u Pana, mam silnego męża, uroczego synka oraz oczekujemy drugiego Dziecięcia, które zaczyna dawać o sobie znać w brzuchu.

Czekałam z niecierpliwością na moment, gdy w końcu zacznę czuć ruchy. To odczuwanie dziecka jest czymś nieopisanym. Kiedy byłam w pierwszej ciąży często i bardzo intensywnie myślałam o kobietach, które nie mogą zajść w ciążę naturalnie i uciekają się do chociażby in vitro. Jak bardzo pragną tego doświadczyć, kopnięcia czy ruchu dziecka. Tak bardzo starałam się je zrozumieć, jak bardzo muszą cierpieć, gdy nie akceptują swojego powołania i sytuacji, w której się znajdują. O nich myślę i modlę się w ich intencji przede wszystkim w okresie Bożego Narodzenia.

Mogę przyznać, że Bóg obdarza mnie ogromnym zaufaniem, dając mi na wychowanie dzieci. A do tego nie zamyka mnie jedynie w roli mamy, lecz pomaga realizować talenty. Wspólnie z mężem założyliśmy portal internetowy z audiobookami dla dzieci recytowanymi przeze mnie. W tym dziele spełniam swoje marzenia sprzed lat tylko w bardziej dojrzały sposób. Chciałabym, aby to dzieło rozwijało się na chwałę Panu.

Agnieszka
(Suwalczanka. Żona Bartka, mama Michałka i Dzieciucha z brzucha. Autorka www.poezjaglosu.pl)

piątek, 19 grudnia 2014

20 grudnia 2014 - Sobota

CZYTANIA

(Iz 7,10-14)

Pan przemówił do Achaza tymi słowami: Proś dla siebie o znak od Pana, Boga twego, czy to głęboko w Szeolu, czy to wysoko w górze! Lecz Achaz odpowiedział: Nie będę prosił i nie będę wystawiał Pana na próbę. Wtedy rzekł [Izajasz]: Słuchajcie więc, domu Dawidowy: Czyż mało wam naprzykrzać się ludziom, iż naprzykrzacie się także mojemu Bogu? Dlatego Pan sam da wam znak: Oto Panna pocznie i porodzi Syna, i nazwie Go imieniem Emmanuel.

(Ps 24,1-6)

REFREN: Przybądź, o Panie, Tyś jest Królem chwały

Do Pana należy ziemia i wszystko, co ją napełnia,

świat i jego mieszkańcy.

Albowiem On go na morzach osadził

i utwierdził ponad rzekami.

Kto wstąpi na górę Pana,

kto stanie w Jego świętym miejscu?

Człowiek rąk nieskalanych i czystego serca,

który nie skłonił swej duszy ku marnościom.

On otrzyma błogosławieństwo od Pana

i zapłatę od Boga, swego Zbawcy.

Oto pokolenie tych, którzy Go szukają,

którzy szukają oblicza Boga Jakuba.

Kluczu Dawida, który otwierasz bramy wiecznego królestwa, przyjdź i wyprowadź z więzienia jeńca siedzącego w ciemnościach.

(Łk 1,26-38)

Bóg posłał anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi, imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja. Anioł wszedł do Niej i rzekł: Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą. Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co miałoby znaczyć to pozdrowienie. Lecz anioł rzekł do Niej: Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca. Na to Maryja rzekła do anioła: Jakże się to stanie, skoro nie znam męża? Anioł Jej odpowiedział: Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym. A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego. Na to rzekła Maryja: Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa! Wtedy odszedł od Niej anioł.

ROZWAŻANIE

W dniu ślubu wiedzieliśmy z Mężem, że chcemy mieć dużo dzieci. Marzyła nam się duża rodzina. Cieszyliśmy się zatem, że nie musieliśmy długo czekać. Rok po ślubie pojawił się Franuś, a niecałe dwa lata później Klarcia.

Minęło trochę czasu i zaczęliśmy myśleć i marzyć o kolejnym dziecku. W tym samym czasie mieliśmy też zacząć budowę domu, tak więc decyzja nie była już taka prosta, bo jak wiadomo budowa domu to dla rodziny bardzo duże wyzwanie. Po wielu przemyśleniach postanowiliśmy odłożyć poczęcie na późniejszy i w miarę dogodniejszy czas.

W kwietniu rozpoczęliśmy budowę domu, a półtora miesiąca później okazało się, że jestem w stanie błogosławionym. Jak widać Pan Bóg miał dla nas inny plan. Szczęśliwi, choć pełni obaw jak to będzie przyjęliśmy ten piękny boży dar.

Dużo nad tym wszystkim myślałam. Poczułam wtedy, jakby Pan Bóg przemawiał do nas podobnie jak Anioł do Maryi w Ewangelii: „Nie bójcie się! Kolejne dzieciątko to dla Was wielka łaska i dar, a Ja jestem z Wami. Ze mną przezwyciężycie wszystkie trudności!”. Ten początkowy etap budowy, dolegliwości ciążowe i bardzo wiele spraw, które się nawarstwiały był dla nas naprawdę trudny, ale przebrnęliśmy przez to razem z Jezusem. Momentami było bardzo ciężko, ale udało się przezwyciężyć wszelkie trudności, bo przecież „dla Boga nie ma nic niemożliwego”.

Do porodu zostało już tylko 6 tygodni. Ciężko nadążyć za dwójką rozbrykanych maluchów. Brakuje już sił i cierpliwości, ale wiem, że Bóg jest ze mną i z Jego pomocą dotrwam do końca. Lękam się tego jak sobie poradzimy, ale już nie mogę doczekać się, żeby zobaczyć nasze kolejne maleństwo. Pan Bóg chce nam zrobić niespodziankę, bo nawet nie wiemy czy to będzie chłopiec, czy dziewczynka. Pewnie ciężko będzie nam ogarnąć to wszystko, ale każdego dnia dziękuję Bogu za nasze dzieci, które są naszą wielką radością i z dnia na dzień coraz bardziej nas zaskakują i zadziwiają. Aż się serce raduje!

Każdego dnia staram się tak jak Maryja zaufać Panu Bogu i wypełniać Jego wolę. Dziękuję Mu za to, że mogę być Matką! Myślę, że dar macierzyństwa jest najcenniejszym darem jaki kobieta może otrzymać od Pana Boga.

Gosia
(Od czterech i pół roku żona Marcina; mama Franciszka (3,5), Klary (18 miesięcy) i Dzidziusia (jeszcze w brzuszku). Organistka.)


19 grudnia 2014 - Piątek

(Sdz 13,2-7.24-25a)
W Sorea, w pokoleniu Dana, żył pewien mąż imieniem Manoach. Żona jego była niepłodna i nie rodziła. Anioł Pana ukazał się owej kobiecie mówiąc jej: Otoś teraz niepłodna i nie rodziłaś, ale poczniesz i porodzisz syna. Lecz odtąd strzeż się: nie pij wina ani sycery i nie jedz nic nieczystego. Oto poczniesz i porodzisz syna, a brzytwa nie dotknie jego głowy, gdyż chłopiec ten będzie Bożym nazirejczykiem od chwili urodzenia. On to zacznie wybawiać Izraela z rąk filistyńskich. Poszła więc kobieta do swego męża i tak rzekła do niego: Przyszedł do mnie mąż Boży, którego oblicze było jakby obliczem Anioła Bożego - pełne dostojeństwa. Rzekł do mnie: Oto poczniesz i porodzisz syna, lecz odtąd nie pij wina ani sycery, ani nie jedz nic nieczystego, bo chłopiec ten będzie Bożym nazirejczykiem od chwili urodzenia aż do swojej śmierci. Porodziła więc owa kobieta syna i nazwała go imieniem Samson. Chłopiec rósł, a Pan mu błogosławił. Duch Pana zaś począł na niego oddziaływać.

(Ps 71,3-6.16-17)
REFREN: Będę opiewał chwałę Twoją, Boże

Bądź dla mnie skałą schronienia

i zamkiem warownym, aby mnie ocalić.

Bo Ty jesteś moją opoką i twierdzą,

Boże mój, wyrwij mnie z rąk niegodziwca.

Bo Ty, mój Boże, jesteś moją nadzieją,

Panie, Tobie ufam od lat młodości.

Ty byłeś moją podporą od dnia narodzin,

od łona matki moim opiekunem.

Opowiem o potędze Pana,

będę przypominał tylko Twoją sprawiedliwość.

Boże, Ty mnie uczyłeś od mojej młodości

i do tej chwili głoszę Twoje cuda.

Korzeniu Jessego, który stoisz jako sztandar narodów, przyjdź nas uwolnić, racz dłużej nie zwlekać.

(Łk 1,5-25)

Za czasów Heroda, króla Judei, żył pewien kapłan, imieniem Zachariasz, z oddziału Abiasza. Miał on żonę z rodu Aarona, a na imię było jej Elżbieta. Oboje byli sprawiedliwi wobec Boga i postępowali nienagannie według wszystkich przykazań i przepisów Pańskich. Nie mieli jednak dziecka, ponieważ Elżbieta była niepłodna; oboje zaś byli już posunięci w latach. Kiedy w wyznaczonej dla swego oddziału kolei pełnił służbę kapłańską przed Bogiem, jemu zgodnie ze zwyczajem kapłańskim przypadł los, żeby wejść do przybytku Pańskiego i złożyć ofiarę kadzenia. A cały lud modlił się na zewnątrz w czasie kadzenia. Naraz ukazał mu się anioł Pański, stojący po prawej stronie ołtarza kadzenia. Przeraził się na ten widok Zachariasz i strach padł na niego. Lecz anioł rzekł do niego: Nie bój się Zachariasz! Twoja prośba została wysłuchana: żona twoja Elżbieta urodzi ci syna, któremu nadasz imię Jan. Będzie to dla ciebie radość i wesele; i wielu z jego narodzenia cieszyć się będzie. Będzie bowiem wielki w oczach Pana; wina i sycery pić nie będzie i już w łonie matki napełniony będzie Duchem Świętym. Wielu spośród synów Izraela nawróci do Pana, Boga ich; on sam pójdzie przed Nim w duchu i mocy Eliasza, żeby serca ojców nakłonić ku dzieciom, a nieposłusznych - do usposobienia sprawiedliwych, by przygotować Panu lud doskonały. Na to rzekł Zachariasz do anioła: Po czym to poznam? Bo ja jestem już stary i moja żona jest w podeszłym wieku. Odpowiedział mu anioł: Ja jestem Gabriel, który stoję przed Bogiem. A zostałem posłany, aby mówić z tobą i oznajmić ci tę wieść radosną. A oto będziesz niemy i nie będziesz mógł mówić aż do dnia, w którym się to stanie, bo nie uwierzyłeś moim słowom, które się spełnią w swoim czasie. Lud tymczasem czekał na Zachariasza i dziwił się, że tak długo zatrzymuje się w przybytku. Kiedy wyszedł, nie mógł do nich mówić, i zrozumieli, że miał widzenie w przybytku. On zaś dawał im znaki i pozostał niemy. A gdy upłynęły dni jego posługi kapłańskiej, powrócił do swego domu. Potem żona jego, Elżbieta, poczęła i pozostawała w ukryciu przez pięć miesięcy. Tak uczynił mi Pan - mówiła - wówczas, kiedy wejrzał łaskawie i zdjął ze mnie hańbę w oczach ludzi.

ROZWAŻANIE 1

Gdy patrzę w przeszłość, przypominam sobie że czytania takie jak te dzisiejsze budziły we mnie skrajne emocje. Zmagając się wiele lat z niepłodnością, albo buntowałam się, że nie jestem wpisana w tak cudowną historię jak żony Manoacha czy Zachariasza, albo ogarniała mnie nadzieja, że przecież dla Boga nie ma nic niemożliwego i ja też z interwencją Bożą pocznę dziecię. Te huśtawki uczuć związane były z etapami żałoby związanej z nie byciem mamą, które musiałam przeżyć, by zgodzić się na swoją historię życia i ruszyć do przodu.

Dziś jestem mamą. Czasem trudno pamiętać, że kiedyś nią nie byłam, że w naszym domu panowała przeraźliwa cisza, sterylny porządek i... pustka mimo dwojga kochających się ludzi. I znów mam skrajne emocje. Ogromna wdzięczność i poczucie spełnienia, mieszają się z zagubieniem i drogą  po omacku, gdy codziennie na nowo uczę się macierzyństwa.  Bo moje wyobrażenie o sobie jako mamie rozmija się często z rzeczywistością, bo moje dzieci to nie tylko „radość i wesele”, bo rodzicielstwo adopcyjne i to biologiczne okazało się ogromnym wyzwaniem, i wreszcie obecny czas, gdy początek ciąży dosłownie zmiażdżył mnie z powodu tak złego samopoczucia, że właściwie wegetuję, a dom stoi na głowie.

A Pan Bóg, także przez dzisiejsze Słowo, trwa niezmiennie przy swej obietnicy i wciąż zapewnia „nie bój się”, patrząc na moje rozterki i obawy związane z brakiem pewności, czy dostatecznie dobrze wypełniam powołanie, o które tak długo i usilnie wołałam do Niego. Co więcej, obiecuje, że dzieci, które nam podarował są drogie w Jego oczach, że On chce im błogosławić i napełniać swoim Duchem Świętym.

I jeszcze na koniec pozwolę sobie na prośbę... My, mamy, pomódlmy się za kobiety, które chcą, a nie mogą doświadczyć daru macierzyństwa. Jest ich wiele wokół nas. Każda z nich na innym etapie zmagania się z trudem niepłodności. Jedne uśmiechają się przez łzy, inne przywdziewają pancerz złości i złośliwości, jeszcze inne udają, że problem ich nie dotyczy... W głębi serca czują się jak Elżbieta, zhańbione w oczach ludzi i we własnych oczach również. Tęsknią i nie potrafią wypełnić pustki. Pomóżmy im modlitwą przeżyć swoją żałobę, by mogły zrobić krok naprzód i szczerze zawołać do Boga „Bądź dla mnie skałą schronienia i zamkiem warownym, aby mnie ocalić”!

Agnieszka
(Od 11 lat żona; od 5 lat mama adopcyjna, od 2 lat również biologiczna, oczekująca właśnie na trzecie dziecko; związana ze Wspólnotą Miłości Ukrzyżowanej.)

ROZWAŻANIE 2

Dziesięć lat temu, 2-go października, czyli w Święto Aniołów Stróżów, ja i mój mąż udzieliliśmy sobie sakramentu małżeństwa. Nie przypuszczałam wtedy, że aniołowie będą tak obecni w moim życiu małżeńskim. Rok później, w to samo Święto, chrzciliśmy naszego pierwszego syna. Potem okazało się, że nasza parafia jest p.w Matki Bożej Królowej Aniołów.

Dlatego m.in tak poruszają mnie dzisiejsze czytania. Człowiek i anioł. Pan Bóg posyła Swojego Wysłannika, by ten objawił, że wydarzą się rzeczy niemożliwe z ludzkiego punktu widzenia. Do mnie też przysłał anioła w postaci mojego brata. Mieliśmy już wtedy troje dzieci i ja wiedziałam, że Pan Bóg zaplanował dla nas, żebyśmy otwierali się na kolejne życie. Ale ja walczyłam z Bogiem 9 miesięcy, zanim poczęła się nasza córka. Byłam zmęczona, czasami sfrustrowana. Wydawało mi się, że kolejne dziecko to dla mnie śmierć. Że w końcu zwariuję, albo poranię tylko moje dzieci.

I wtedy przyjechał do mnie mój starszy brat i nie wiadomo dlaczego, zaczął opowiadać o tym, że czyta nową książkę i że jest tam też trochę o Maryi, która zgodziła się na wolę Bożą w swoim życiu. Powiedziała TAK, Amen, Niech mi się stanie, chociaż (jak podaje protoewangelia) gorzko płakała. A potem jeszcze mówił, że Pan Bóg poniekąd łamie człowieka, ale żaden ze złamanych nigdy nie żałował, że Bóg w ten sposób wkroczył w jego historię. I poczęła się Małgosia. I mogę doświadczać siebie zupełnie innej jako mamy. Tak samo popełniającej błędy, ale szczęśliwej.

Dziś jestem w piątej ciąży:) Kochane Kobiety, wypatrujcie swoich aniołów w codzienności...

Danusia
(Od 10 lat w małżeństwie. Mama 4 dzieci: Tymona, Uli, Adama i Małgosi; obecnie  w piątej ciąży. Od 13 lat we Wspólnocie Neokatechumenalnej. Zawodowo pedagog, psychoterapeuta, trener. Uwielbia góry i książki.)

ROZWAŻANIE 3

Julek to nasze pierwsze dziecko; urodził się 11 dni temu. Dla mnie to 11 najbardziej wyjątkowych i niespokojnych jednocześnie dni. Opowieści o „baby bluesie” wkładałam zawsze między bajki, bo przecież ja jestem silna, bo niezawodna, bo zawsze sobie świetnie radziłam. Depresja, słabość i bezradność to tak bardzo obce mi doświadczenia. Poza tym, jak można płakać, gdy ma się takie cudowne stworzenie przy swojej piersi?

A tymczasem płaczę przy byle okazji, martwię się każdym pokasływaniem, każdym niespokojnym snem Julka, każdym jego płaczem, każdą nową wysypką. Nie wiem, czy dobrze go karmię, czy dobrze się odżywiam, czy dobrze pielęgnuję pępuszek i czy w domu nie jest jednak za ciepło. Nie wybaczyłabym sobie przecież, gdyby z mojego powodu stała mu się jakaś krzywda. Rzeczywistość mnie przerosła, bezradność raz po raz mnie osacza.

I w takiej chwili, w sam środek totalnego rozchwiania, strachu, pomieszanego ze szczęściem z jego narodzin, przychodzi dzisiejsze Słowo Boże, a konkretnie słowa psalmu:

Bo Ty, mój Boże, jesteś moją nadzieją,
Panie, Tobie ufam od lat młodości.
Ty byłeś moją podporą od dnia narodzin,
od łona matki moim opiekunem.


Słowa, które przynoszą pokój – to sam Bóg jest podporą Julka od pierwszych jego chwil, to On go strzeże, On ma nad nim czuwanie. Nie muszę polegać wyłącznie na swojej niezawodności, na swojej sile (a raczej aktualnie bezsilności), nie muszę się bać, bo On jest z nami. To z Boga przychodziła zawsze siła, z którą potrafiłam żyć, nie ode mnie. Żadna w tym moja zasługa, że potrafiłam radzić sobie ze wszystkim, co mnie spotykało. Tak jest i teraz; Bóg w tych chwilach pokazuje mi, że nie ode mnie zależy to, co się dzieje. On jest większy od mojej bezradności; ufam, że On kieruje moimi rękami, gdy ja nie wiem, co począć, by Julkowi nie działa się żadna krzywda. Bóg jest jego podporą.

Aleksandra Maciejewska
(Od 16 miesięcy żona Jana, mama 11-dniowego Julka.)

środa, 17 grudnia 2014

18 grudnia 2014 - Czwartek

CZYTANIA

(Jr 23,5-8)
Oto nadejdą dni - wyrocznia Pana - kiedy wzbudzę Dawidowi Odrośl sprawiedliwą. Będzie panował jako król, postępując roztropnie, i będzie wykonywał prawo i sprawiedliwość na ziemi. W jego dniach Juda dostąpi zbawienia, a Izrael będzie mieszkał bezpiecznie. To zaś będzie imię, którym go będą nazywać: Pan naszą sprawiedliwością. Dlatego oto nadejdą dni - wyrocznia Pana - kiedy nie będą już mówić: Na życie Pana, który wyprowadził synów Izraela z ziemi egipskiej, lecz raczej: Na życie Pana, który wyprowadził i przywrócił pokolenie domu Izraela z ziemi północnej i ze wszystkich ziem, po których ich rozproszył, tak że będą mogli mieszkać w swej ziemi.

(Ps 72,1-2.12-13.18-19)

REFREN: Pokój zakwitnie, kiedy Pan przybędzie

Boże, przekaż Twój sąd Królowi,
a Twoją sprawiedliwość synowi królewskiemu.

Aby Twoim ludem rządził sprawiedliwie

i ubogimi według prawa.

Wyzwoli bowiem biedaka, który Go wzywa,

i ubogiego, co nie ma opieki.

Zmiłuje się nad biednym i ubogim,

nędzarza ocali od śmierci.

Błogosławiony niech będzie Pan, Bóg Izraela,

który sam czyni cuda.

Na wieki niech będzie błogosławione Jego imię,

a Jego chwała niech wypełni ziemię.

Wodzu domu Izraela, który na Synaju dałeś Prawo Mojżeszowi, przyjdź nas odkupić mocą Twojego ramienia.

(Mt 1,18-24)

Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak. Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego. Mąż Jej, Józef, który był człowiekiem sprawiedliwym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie. Gdy powziął tę myśl, oto anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów. A stało się to wszystko, aby się wypełniło słowo Pańskie powiedziane przez Proroka: Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel, to znaczy: Bóg z nami. Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański: wziął swoją Małżonkę do siebie.

ROZWAŻANIE 
 
Ileż razy było tak, że miałam swój plan, ułożony gdzieś z tyłu głowy; plan na życie, na dzień, na najbliższą godzinę. Wiele razy te moje plany legły w gruzach, pokrzyżowane różnymi przypadkami, pojawiała się frustracja, gniew, smutek.

Chcieliśmy, by nasze pierwsze Dziecko urodziło się, kiedy skończę pierwszy etap awansu zawodowego (jestem nauczycielem), tak może po roku małżeństwa, żebyśmy mieli czas cieszyć się tylko sobą, żebyśmy gdzieś pojechali (myśleliśmy jeszcze wtedy, że z dzieckiem jest trudniej), a może niech przyjdzie na świat tuż przed wakacjami. Jak już w końcu stwierdziliśmy, że jesteśmy gotowi, rozpoczęły się starania. Po pięciu bardzo trudnych emocjonalnie miesiącach w końcu dotarło do mnie, że nie tędy droga, sami możemy planować, wyznaczać "odpowiedni" czas, ale bez Pana Boga nasze plany to tylko błądzenie po omacku. Zaprosiliśmy Boga w nasze życie, zawierzyliśmy nasze plany i działania właśnie Jemu. Szymek urodził się przed wakacjami ;).

Na Ulę czekaliśmy ponad 10 miesięcy, ale już bez takich negatywnych emocji, wiedziałam, że jak przyjdzie czas, to Pan Bóg obdarzy nas kolejnym dzieciątkiem.

Życie nauczyło mnie, że nie należy przywiązywać się do swoich planów, a raczej trzeba starać się odgadywać plan Boga wobec siebie. 

Święty Józef też pewnie nie planował tego, że będzie Opiekunem Syna Boga, jego plany też się "zawaliły", jednak Anioł nie mówi do Józefa: "nie złość się", "nie irytuj", on mówi "nie bój się".

A codzienność? Wstać rano, zrobić śniadanie, posprzątać, może poprasować, nastawić pranie, później krótki spacer i przygotowanie obiadu... Hahaha! A teraz rzeczywistość: wstać rano - Mała krzyczy i uspokaja się tylko na rękach, gdy czuje bliskość - zachustowana, można zrobić śniadanie. Po śniadaniu Mała zasnęła, Starszy wdrożył się w zabawę - no to sprintem sprzątamy (mam może 2 godzinki), śmieci wyrzucone, "Mamo! Popatrz jak moje samoloty gaszą pożar, są jak jednostki ratownicze! Iiio, iiiio, iiiio!" - straże mają bardzo głośne syreny, więc z planowanych dwóch godzin wykorzystałam 20 minut. Taka to weryfikacja planów, aż do wieczora.

Nie złoszczę się już, nie irytuję, umacniam się w cierpliwości i w miłości do dzieci i męża.

Gdy wczytuję się w dzisiejsze Słowo jeszcze jedno przychodzi mi na myśl.

Bóg chciał, by Józef wspierał Maryję w realizacji Jego Boskiego planu. Pewnie Maryja poradziłaby sobie sama, bo kobiety są silne i wiele mogą, ale nie zostawił jej, nie wysłał aniołów by ją wspierali i pomagali w zwykłych ludzkich rzeczach, Bóg uświęcił tutaj rolę Ojca - Opiekuna.

Panie, dziękuję Ci za mojego męża, za jego wsparcie, pomoc. Za małe gesty, ale tak ważne, by zachować równowagę. Gdy w sobotę rano, cichutko zabiera dzieci z sypialni i daje mi te 20 minut spokojnego snu, gdy w nocy wstaje i zmienia pieluszkę, gdy po powrocie z pracy zabiera starszego syna na basen, bym mogła się wyciszyć, gdy zachęca dzieci do wysiłku, do pokonania trudności, gdy działa tam, gdzie ja dawno bym utuliła, schowała pod skrzydła i nie wypuściła. Dzięki Ci Panie.

Joanna Sięka
(Od pięciu lat żona Jana; matka Szymonka (3,5) oraz Uli (5 miesięcy). Związana z Ruchem Equipes Notre Dame. Nauczyciel matematyki i przyrody w szkole podstawowej.)

ROZWAŻANIE 2

Józef chciał dobrze dla Maryi, chciał ją odesłać, żeby nie mówiono o niej źle. Ale Bóg znał lepsze rozwiązanie, które wymagało od Józefa zaufania Bogu, uwierzenia Mu.

Niesamowite jest dla mnie działanie Józefa. Anioł mu powiedział, co ma robić i Józef od razu to zrobił. Ciekawe, co było w jego głowie, sercu, jakie myśli tam krążyły. Ważne, że podjął to, co mu polecił Bóg.

„Planowaliśmy” z mężem 3 dzieci. I wszystkie ciąże były świadomie przez nas podejmowane. Jednak przy trzeciej ciąży w 20 tygodniu okazało się, że w brzuchu jest dwoje, a nie jedno dziecko. Taka niespodzianka, której twórcą był Bóg.

Oczywiście przyjęliśmy to dziecko z radością. Rzeczywistość po porodzie przez wiele miesięcy była bardzo trudna. Jak ktoś się pytał, jak dajemy sobie radę, to szczerze odpowiadałam, że nie dajemy sobie rady, że są momenty, w których nie dociągamy, brakuje cierpliwości, nie mówiąc już o śnie, czy chwilki oddechu; ciągłe coś trzeba było zrobić, ciągle ktoś coś chciał.

O ileż prostsze byłoby życie z 2 czy 3 dzieci, ile więcej czasu, ile różnych możliwości działania z nimi, ile więcej czasu mogłabym poświęcić każdemu z nich. A tu Bóg miał swój plan. Podejmuję go. Czasami jest we mnie pytanie: dlaczego ja, która upadam, popełniam błędy wychowawcze, nie zawsze umiem kochać tak, jak trzeba? I odpowiadam sobie, że jest to droga, na której mam tej miłości się uczyć. I wiem, że jest to droga najlepsza da mnie. Ciągle proszę o miłość do męża, dzieci, bo wiem, że miłość jest darem. A Bóg jest jedynym dawcą miłości.

Panie daj nam siłę na drodze matkowania,
Daj miłość, bo jej tak bardzo potrzebujemy,
Daj nam Siebie, abyśmy mogły dawać Ciebie.

Monika
(Żona; mama Zuzi (9,5), Krzysia (6,5), Tomka (3,5) i Pawła (3,5))

17 grudnia 2014 - Środa

CZYTANIA

(Rdz 49,2.8-10)

Jakub zwołał swoich synów i powiedział do nich: Zbierzcie się i słuchajcie, synowie Jakuba, słuchajcie Izraela, ojca waszego! Judo, ciebie sławić będą bracia twoi, twoja bowiem ręka na karku twych wrogów! Synowie twego ojca będą ci oddawać pokłon! Judo, młody lwie, na zdobyczy róść będziesz, mój synu: jak lew czai się, gotuje do skoku, do lwicy podobny - któż się ośmieli go drażnić? Nie zostanie odjęte berło od Judy ani laska pasterska spośród kolan jego, aż przyjdzie ten, do którego ono należy, i zdobędzie posłuch u narodów!

(Ps 72,1-4.7-8.17)

REFREN: Pokój zakwitnie, kiedy Pan przybędzie

Boże, przekaż Twój sąd Królowi,

a Twoją sprawiedliwość synowi królewskiemu.

Aby Twoim ludem rządził sprawiedliwie

i ubogimi według prawa.

Niech góry przyniosą pokój ludowi,

a wzgórza sprawiedliwość.

Otoczy opieką ubogich z ludu,

będzie ratował dzieci biedaków.

Za dni Jego zakwitnie sprawiedliwość

i wielki pokój, aż księżyc nie zgaśnie.

Będzie panował od morza do morza,

od Rzeki aż po krańce ziemi.

Niech Jego imię trwa na wieki,

jak długo świeci słońce, niech trwa Jego imię.

Niech Jego imieniem wzajemnie się błogosławią,

niech wszystkie narody ziemi życzą Mu szczęścia.

Mądrości Najwyższego, która urządzasz wszystko mocno i łagodnie, przyjdź i naucz nas drogi roztropności.

(Mt 1,1-17)

Rodowód Jezusa Chrystusa, syna Dawida, syna Abrahama. Abraham był ojcem Izaaka; Izaak ojcem Jakuba; Jakub ojcem Judy i jego braci; Juda zaś był ojcem Faresa i Zary, których matką była Tamar. Fares był ojcem Ezrona; Ezron ojcem Arama; Aram ojcem Aminadaba; Aminadab ojcem Naassona; Naasson ojcem Salmona; Salmon ojcem Booza, a matką była Rachab. Booz był ojcem Obeda, a matką była Rut. Obed był ojcem Jessego, a Jesse ojcem króla Dawida. Dawid był ojcem Salomona, a matką była /dawna/ żona Uriasza. Salomon był ojcem Roboama; Roboam ojcem Abiasza; Abiasz ojcem Asy; Asa ojcem Jozafata; Jozafat ojcem Jorama; Joram ojcem Ozjasza; Ozjasz ojcem Joatama; Joatam ojcem Achaza; Achaz ojcem Ezechiasza; Ezechiasz ojcem Manassesa; Manasses ojcem Amosa; Amos ojcem Jozjasza; Jozjasz ojcem Jechoniasza i jego braci w czasie przesiedlenia babilońskiego. Po przesiedleniu babilońskim Jechoniasz był ojcem Salatiela; Salatiel ojcem Zorobabela; Zorobabel ojcem Abiuda; Abiud ojcem Eliakima; Eliakim ojcem Azora; Azor ojcem Sadoka; Sadok ojcem Achima; Achim ojcem Eliuda; Eliud ojcem Eleazara; Eleazar ojcem Mattana; Mattan ojcem Jakuba; Jakub ojcem Józefa, męża Maryi, z której narodził się Jezus, zwany Chrystusem. Tak więc w całości od Abrahama do Dawida jest czternaście pokoleń; od Dawida do przesiedlenia babilońskiego czternaście pokoleń; od przesiedlenia babilońskiego do Chrystusa czternaście pokoleń.

ROZWAŻANIE

Mówi się, że Adwent to „czas oczekiwania”, ale przecież słowo „adwent” oznacza „przyjście”. Nie jest więc to okres czekania na narodzenie się Jezusa. On już się urodził. Jest to okres, w którym mamy być gotowi na Jego powtórne przyjście, byśmy mogli wraz z nim osiągnąć pełnie szczęścia.

Czterdzieści dwa pokolenia czekały na narodziny Mesjasza i w końcu je przegapiły. Zbyt pochłonięte były czekaniem. Bardzo często ulegam podobnemu zjawisku. Czekam na coś wielkiego, wspaniałego, na rewolucję w moim życiu. Zaniedbuję tym samym teraźniejszość. Nie doceniam czasu, który mam na to by stawać się lepszą już teraz. Po czasie uświadamiam sobie, że to co się działo, było potrzebne bym dojrzała lub nauczyła się czegoś. Wszystko układa się w całość. Tak było z moją edukacją, pracą, no i ze znalezieniem męża. Tera czekam na poczęcie się drugiego dziecka zamiast BYĆ GOTOWĄ NA PRZYJĘCIE NOWEGO ŻYCIA.

Każdy i każda z wymienionych w rodowodzie Chrystusa postaci miała swoją szczególną rolę w historii zbawienia (o niektórych możemy przeczytać na kartach Pisma Św.). My teraz też mamy swoje role, które powierzył nam Pan Bóg. Szczególnie jako matki-kobiety. Jesteśmy narzędziami w ręku Boga Stwórcy, tak samo jak Maryja. Nie rodzimy i nie wychowujemy dzieci dla siebie. One rodzą się z nas dla Boga.

Elżbieta
(Żona Krzysztofa i mama dwuletniego Wojtusia. Ratownik medyczny, dula. Wierna parafianka, członkini wspólnoty Bartymeusz przy par. św. Aleksandra w Warszawie.)




wtorek, 16 grudnia 2014

16 grudnia 2014 - Wtorek

CZYTANIA

(So 3,1-2.9-13)
Biada buntowniczemu i splugawionemu miastu, co stosuje ucisk! Nie słucha głosu i nie przyjmuje ostrzeżenia, i nie ufa Panu i nie przybliża się do swego Boga. Wtedy bowiem przywrócę narodom wargi czyste, aby wszyscy wzywali imienia Pana i służyli Mu jednomyślnie. Z tamtej strony rzek Kusz wielbiciele moi, Córa z moimi rozproszonymi, dar Mi przyniosą. W dniu tym nie będziesz się wstydzić wszystkich twoich uczynków, przez które dopuściłaś się względem Mnie niewierności; usunę bowiem wtedy spośród ciebie pysznych samochwalców twoich i nie będziesz się więcej wywyższać na świętej mej górze. I zostawię pośród ciebie lud pokorny i biedny, a szukać będą schronienia w imieniu Pana. Reszta Izraela nie będzie czynić nieprawości ani mówić kłamstwa. I nie znajdzie się w ich ustach zwodniczy język, gdy paść się będą i wylegiwać, a nie będzie nikogo, kto by (ich) przestraszył.

(Ps 34,2-3.6-7.17-19.23)
REFREN: Biedak zawołał i Pan go wysłuchał

Będę błogosławił Pana po wieczne czasy,
Jego chwała będzie zawsze na moich ustach.
Dusza moja chlubi się Panem,
niech słyszą pokorni i niech się weselą.

Spójrzcie na Niego, a rozpromienicie się radością,
oblicza wasze nie zapłoną wstydem.
Oto zawołał biedak i Pan go usłyszał,
i uwolnił od wszelkiego ucisku.

Pan zwraca swe oblicze przeciw zło czyniącym,
by pamięć o nich wymazać z ziemi.
Pan słyszy wołających o pomoc
i ratuje ich od wszelkiej udręki.

Pan jest blisko ludzi skruszonych w sercu,
ocala upadłych na duchu.
Pan odkupi dusze sług swoich,
nie zazna kary, kto się doń ucieka.

Przyjdź, Panie, a nie zwlekaj, odpuść grzechy swojego ludu.

(Mt 21,28-32)
Co myślicie? Pewien człowiek miał dwóch synów. Zwrócił się do pierwszego i rzekł: Dziecko, idź dzisiaj i pracuj w winnicy! Ten odpowiedział: Idę, panie!, lecz nie poszedł. Zwrócił się do drugiego i to samo powiedział. Ten odparł: Nie chcę. Później jednak opamiętał się i poszedł. Któryż z tych dwóch spełnił wolę ojca? Mówią Mu: Ten drugi. Wtedy Jezus rzekł do nich: Zaprawdę, powiadam wam: Celnicy i nierządnice wchodzą przed wami do królestwa niebieskiego. Przyszedł bowiem do was Jan drogą sprawiedliwości, a wyście mu nie uwierzyli. Celnicy zaś i nierządnice uwierzyli mu. Wy patrzyliście na to, ale nawet później nie opamiętaliście się, żeby mu uwierzyć.

ROZWAŻANIE

Pewnie tak masz, że są dni, gdy ręce opadają, gdy czujesz, że nie dasz rady sprostać oczekiwaniom swoim i innych. Może ciężko Ci słuchać i znów się spinać i masz ochotę wszystko rzucić, wziąć torbę na ramię i targana emocjami... po prostu wyjść.

Ja też tak mam. Nie mogę już czasem ze zmęczenia słuchać potrzeb i oczekiwań i być radosna "dookoła twarzy", cierpliwa i otwarta.

Czasem ciężko nam tak, że... tylko wyjść. I czujemy, że dojeżdżamy do ściany. Potem żałujemy słów, zaprzepaszczonych szans, czasu, który minął, nerwowych reakcji, opryskliwości, choć w środku wyjemy, że Ojcze to ze zmęczenia, że jestem pogubiona jak dziecko, że sił brak...

Słowo na dziś daje nadzieję, zrozumienie i niesie pokój. Bo Pan wysłucha twojego wołania Biedaku. Zobacz - jaka to będzie ekipa w Niebie. Celnicy nierządnice, degeneraci, wykluczeni... Ci, których spycha się na margines i są znani z braku siły...

I to dobrze! Ty i Ja mamy szansę – z naszym niedoskonałym Mamowaniem, z emocjami, co wzięły górę przy pierwszym podejściu, niesprostaniem oczekiwaniom, z tą torbą na plecach w drzwiach... gdy wracasz jednak, bo Kochasz, a małe rączki wieszają się na szyi.

Bo Pan jest blisko skruszonych w sercu.

Ola Pruszkowska
(Od ponad 12 lat żona Andrzeja. Mama Ali i Tymka. W ciągłym niedoczasie, wołająca do Ojca. Od 13 lat w Wodzie Życia.)

ROZWAŻANIE 2

Zanim zostałam mamą, pójście na adorację nie było problemem. Obecnie, gdy chcę odwiedzić Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie, muszę zabrać ze sobą dwulatka. Zachodzimy więc do kościoła w drodze na zakupy lub plac zabaw. Jak kościół jest pusty, to mogę sobie pozwolić aż na 5 minut modlitwy. Po ok. 3 minutach słyszę „IDZIEMY” lub „TLAKTOL” (trochę ich ostatnio jeździ na placu przed kościołem). Pozostaje wtedy zrobić „PA PA” Panu Jezusowi i „wysłać” całuska Matce Bożej. Macierzyństwo nie służy długotrwałej kontemplacji.

Za to idealnym rozwiązaniem są AKTY STRZELISTE. Te krótkie formy modlitwy, wezwania, prośby, błagania, dziękczynienia Bogu kojarzą mi się z dzisiejszym psalmem: "Zawołał biedak i Pan go wysłuchał", "Pan słyszy wołających o pomoc".

To jest właśnie to co przydaje się matkom: "Panie Boże niech on przestanie już płakać", "Dzięki Ci, że w końcu zasnął", "Daj mi siłę!", "Boże, cierpliwości bo oszaleję!".

Amen

Elżbieta
(Żona Krzysztofa i mama dwuletniego Wojtusia, ratownik medyczny, Dula, wierna parafianka, członkini wspólnoty Bartymeusz przy par. św. Aleksandra w Warszawie.)