sobota, 23 grudnia 2017

24 grudnia 2017 - Czwarta Niedziela Adwentu


CZYTANIA

(2 Sm 7,1-5.8b-12.14a.16)
Gdy król Dawid zamieszkał w swoim domu, a Pan poskromił wokoło wszystkich jego wrogów, rzekł król do proroka Natana: Spójrz, ja mieszkam w pałacu cedrowym, a Arka Boża mieszka w namiocie. Natan powiedział do króla: Uczyń wszystko, co zamierzasz w sercu, gdyż Pan jest z tobą. Lecz tej samej nocy Pan skierował do Natana następujące słowa: Idź i powiedz mojemu słudze, Dawidowi: To mówi Pan: Czy ty zbudujesz Mi dom na mieszkanie? A teraz przemówisz do sługi mojego, Dawida: To mówi Pan Zastępów: Zabrałem cię z pastwiska spośród owiec, abyś był władcą nad ludem moim, nad Izraelem. I byłem z tobą wszędzie, dokąd się udałeś, wytraciłem przed tobą wszystkich twoich nieprzyjaciół. Dam ci sławę największych ludzi na ziemi. Wyznaczę miejsce mojemu ludowi, Izraelowi, i osadzę go tam, i będzie mieszkał na swoim miejscu, a nie poruszy się więcej, a ludzie nikczemni nie będą go już uciskać jak dawniej. Od czasu kiedy ustanowiłem sędziów nad ludem moim izraelskim, obdarzyłem cię pokojem ze wszystkimi wrogami. Tobie też Pan zapowiedział, że ci zbuduje dom. Kiedy wypełnią się twoje dni i spoczniesz obok swych przodków, wtedy wzbudzę po tobie potomka twojego, który wyjdzie z twoich wnętrzności, i utwierdzę jego królestwo. Ja będę mu ojcem, a on będzie Mi synem, a jeżeli zawini, będę go karcił rózgą ludzi i ciosami synów ludzkich. Przede Mną dom twój i twoje królestwo będzie trwać na wieki.

(Ps 89, 2-5.27.29)
Na wieki będę sławił łaski Pana

Na wieki będę sławił łaski Pana,
moimi ustami będę głosił Twą wierność przez wszystkie pokolenia.
Albowiem powiedziałeś: „Na wieki ugruntowana jest łaska”,
utrwaliłeś swą wierność w niebiosach.

„Zawarłem przymierze z moim wybrańcem,
przysiągłem mojemu słudze Dawidowi:
Utrwalę twoje potomstwo na wieki
i tron twój umocnię na wszystkie pokolenia”.

On będzie wołał do Mnie: „Ty jesteś moim Ojcem,
moim Bogiem, opoką mego zbawienia”.
Na wieki zachowam dla niego łaskę
i trwałe będzie moje z nim przymierze.

(Rz 16,25-27)
Temu, który ma moc utwierdzić was
zgodnie z Ewangelią i moim głoszeniem
Jezusa Chrystusa,
zgodnie z objawioną tajemnicą,
dla dawnych wieków ukrytą,
teraz jednak ujawnioną,
a przez pisma prorockie na rozkaz odwiecznego Boga
wszystkim narodom obwieszczoną,
dla skłonienia ich do posłuszeństwa wierze,
Bogu, który jedynie jest mądry,
przez Jezusa Chrystusa,
niech będzie chwała na wieki wieków. Amen.

(Łk 1, 38)
Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa.

(Łk 1,26-38)
W szóstym miesiącu posłał Bóg anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi, imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja. Anioł wszedł do Niej i rzekł: Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą, <błogosławiona jesteś między niewiastami>. Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co miałoby znaczyć to pozdrowienie. Lecz anioł rzekł do Niej: Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca. Na to Maryja rzekła do anioła: Jakże się to stanie, skoro nie znam męża? Anioł Jej odpowiedział: Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym. A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego. Na to rzekła Maryja: Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa! Wtedy odszedł od Niej anioł.


ROZWAŻANIE

I jak? Jesteście gotowe na Święta? Wszystko ugotowane? Dom posprzątany? Prezenty popakowane?

Ja cośtam przygotowałam, ale... na oko 75% tego, co planowałam. Jest sobota, godzina 23:00. Zdołałam (z pomocą nieocenionej pani O, bez której utonęłabym w brudzie i bezsilności) posprzątać salon i kuchnię. Reszta leży odłogiem. Prezenty pochowane w różnych zakamarkach domu są poowijane jedynie w sklepowe torebki lub zapieczętowane w kurierskich kopertach. Na dodatek zepsuła się pralka. A przede wszystkim M. się rozchorowała, więc Wigilia będzie zupełnie inna, niż miała być. Czuję wielkie zmęczenie, stres, smutek. I ściska mnie w dołku na myśl o czekających mnie wkrótce po Świętach zadaniach. 

Więc tak, jestem gotowa na Święta. Jak nigdy wcześniej. Cała niedzielna Ewangelia mnie o tym zapewnia.

Ela     


23 grudnia 2017 - Sobota



CZYTANIA

(Ml 3,1-4.23-24)

Oto Ja wyślę anioła mego, aby przygotował drogę przede Mną, a potem nagle przybędzie do swej świątyni Pan, którego wy oczekujecie, i Anioł Przymierza, którego pragniecie. Oto nadejdzie, mówi Pan Zastępów. Ale kto przetrwa dzień Jego nadejścia i kto się ostoi, gdy się ukaże? Albowiem On jest jak ogień złotnika i jak ług farbiarzy. Usiądzie więc, jakby miał przetapiać i oczyszczać srebro, i oczyści synów Lewiego, i przecedzi ich jak złoto i srebro, a wtedy będą składać Panu ofiary sprawiedliwe. Wtedy będzie miła Panu ofiara Judy i Jeruzalem jak za dawnych dni i lat starożytnych. Oto Ja poślę wam proroka Eliasza przed nadejściem dnia Pańskiego, dnia wielkiego i strasznego. I skłoni serce ojców ku synom, a serce synów ku ich ojcom, abym nie przyszedł i nie poraził ziemi [izraelskiej] przekleństwem.

(Ps 25,4-5.8-10.14)

REFREN: Podnieście głowy, bo Zbawca nadchodzi

Daj mi poznać Twoje drogi, Panie,

naucz mnie chodzić Twoimi ścieżkami.

Prowadź mnie w prawdzie według Twych pouczeń,

Boże i Zbawco, w Tobie mam nadzieję.

Dobry jest Pan i prawy,

dlatego wskazuje drogę grzesznikom.

Pomaga pokornym czynić dobrze,

pokornych uczy dróg swoich.

Wszystkie ścieżki Pana są pewne i pełne łaski

dla strzegących Jego praw i przymierza.

Bóg powierza swe zamiary tym, którzy się Go boją,

i objawia im swoje przymierze.

Królu narodów, kamieniu węgielny Kościoła, przyjdź i zbaw człowieka, którego z mułu utworzyłeś

(Łk 1,57-66)

Dla Elżbiety zaś nadszedł czas rozwiązania i urodziła syna. Gdy jej sąsiedzi i krewni usłyszeli, że Pan okazał tak wielkie miłosierdzie nad nią, cieszyli się z nią razem. Ósmego dnia przyszli, aby obrzezać dziecię, i chcieli mu dać imię ojca jego, Zachariasza. Jednakże matka jego odpowiedziała: Nie, lecz ma otrzymać imię Jan. Odrzekli jej: Nie ma nikogo w twoim rodzie, kto by nosił to imię. Pytali więc znakami jego ojca, jak by go chciał nazwać. On zażądał tabliczki i napisał: Jan będzie mu na imię. I wszyscy się dziwili. A natychmiast otworzyły się jego usta, język się rozwiązał i mówił wielbiąc Boga. I padł strach na wszystkich ich sąsiadów. W całej górskiej krainie Judei rozpowiadano o tym wszystkim, co się zdarzyło. A wszyscy, którzy o tym słyszeli, brali to sobie do serca i pytali: Kimże będzie to dziecię? Bo istotnie ręka Pańska była z nim.


ROZWAŻANIE 1

O przyszłości

"Kimże będzie to dziecię?" - pytanie z samego sedna rodzicielstwa.
Zachariasz co nieco wiedział o przyszłości wyczekanego syna. Elżbieta wiedziała, że to dziecko jest cudem - i to także w wymiarze szczególnej boskiej interwencji. Wiedziała też o jeszcze większym Cudzie, który dopiero miał się narodzić, a który nierozerwalnie miał być związany z jej noworodkiem.

Nasze cudy (albo cudaki) są dla nas zagadką. Poznajemy dzieci, godzina po godzinie, często zaskakiwani tym, jak bardzo ich nie znamy. 
Bywa, że projektujemy im przyszłość. Bywa, że robimy to nieświadomie, chcąc dla nich po prostu najlepszego.

A jednak przychodzi myśl: nie wiem. Nie wiem, czy dla mojego malucha, który obecnie swoje szczęście upatruje w skonstruowaniu nowej trasy dla pociągu, spełnieniem będzie stanowisko inżyniera nowych linii Hyperloopa. Czy dziecko, teraz zafascynowane rakietami, będzie terraformowało Marsa. A może ambitne i popłatne profesje wcale ich nie pociągną? Może ich dorosłe ścieżki pokomplikują się? Czy dam radę się z tym pogodzić, odpuścić, puścić ich w świat i oddać decyzje w ich ręce? Mi będzie trudno, już to widzę.

Ich droga jest ich odpowiedzialnością. Ich życie - ich, nie moim, nie moją "drugą szansą".
Moja droga to dzisiejszy gest, słowo, obiad, uśmiech, irytacja, cała ta codzienna krzątanina, która ich napełnia.
Chciałabym umieć dać im miłość, wiarę i nadzieję. Dziś, jutro, jak długo tylko będą je chcieli przyjmować.

Żeby, gdy Pan nadejdzie, przetrwali i ostali się. Choćby na Marsie, choćby w budce dróżnika. Jako Jego zwyczajny cud.


Anna


ROZWAŻANIE 2

Końcówka adwentu nieodmiennie przepełniona jest zmęczeniem i myślami o dzieciach.

Co do zmęczenia to znany powszechnie jest żart (?) o stopniowaniu: zmęczenie - potworne zmęczenie - macierzyństwo. W tej kwestii mieszczę się w pierwszym odchyleniu standardowym:) Ale skoro Pan przychodzi z mocą, to damy radę.

I te myśli okołodzieciowe... 

Trochę, co myślała Maryja czekając na narodziny Jezusa. Przypomnijcie sobie wszystkie Wasze myśli kiedy byłyście na finiszu ciąż. A ta jednak była szczególna.

Trochę o naszych dzieciach. Pierworodny ma dziś urodziny. To taki - niekoniecznie łatwy - dar dla naszej rodziny, a zwłaszcza dla mnie.  By jednak nie gnać na oślep za perfekcyjną organizacją Wigiliii, tylko jednak poświętować z Maćkiem. Choinka zazwyczaj już ubrana, pierniki pachną, barszcz też... I w tym ten nasz coraz większy nietuzinkowy człowiek. Tylko na zdjęciu w pajacyku w traktorki...

Dwa lata temu odkryłam, że czekamy na Mariannę. Mariannę - wysłuchaną modlitwę i spełnienie marzenia, które wydawało się juz niespełnialne. I które wywróciło nasze życie do góry nogami. "Wywrotka" właśnie zaczęła chodzić. Maszeruje po domu krokiem marynarza na rozkołysanym statku i domaga się zachwytów i stuprocentowej maminej uwagi. Nie obchodzi jej nic a nic, że mam zlecenie do skończenia, że bombki mają wisieć na choince, ani, że ciastka się same nie upieką.

Trwamy zatem we względnym spokoju i pokoju Bożym w czasach jednego z przetapiań srebra i złota.


Ania, próbująca powrócić do pracy zawodowej. Mama Maćka lat 10, Marcina lat 8, Matiego lat 5 oraz 16-miesięcznej Marianny. Od trzech lat w Domowym Kościele.


(c) Mamy Adwent

piątek, 22 grudnia 2017

22 grudnia 2017 - Piątek



CZYTANIA

(1 Sm 1,24-28)
Gdy Anna odstawiła Samuela od piersi, wzięła go z sobą w drogę, zabierając również trzyletniego cielca, jedną efę mąki i bukłak wina. Przyprowadziła go do domu Pana, do Szilo. Chłopiec był jeszcze mały. Zabili cielca i poprowadzili chłopca przed Helego. Powiedziała ona wówczas: Pozwól, panie mój! Na twoje życie! To ja jestem ową kobietą, która stała tu przed tobą i modliła się do Pana. O tego chłopca się modliłam, i spełnił Pan prośbę, którą do Niego zanosiłam. Oto ja oddaję go Panu. Po wszystkie dni, jak długo będzie żył, zostaje oddany na własność Panu. I oddali tam pokłon Panu.

(Ps: 1 Sm 2,1.4-8)
REFREN: Całym swym sercem raduję się w Panu

Raduje się me serce w Panu,
moc moja ku Panu się wznosi.
Rozwarły się me usta na wrogów moich,
gdyż cieszyć się mogę Twoją pomocą.

Łuki siłaczy się łamią,
słabi przepasują się mocą,
Za chleb najmują się syci, a odpoczywają głodni,
niepłodna rodzi siedmioro,
a więdnie bogata w dzieci.

To Pan daje śmierć i życie,
w grób wtrąca i zeń wywodzi.
Pan uboży i wzbogaca,
poniża i wywyższa.

Z pyłu podnosi biedaka,
z barłogu dźwiga nędzarza,
By go wśród książąt posadzić,
by dać mu stolicę chwały.

Królu narodów, kamieniu węgielny Kościoła, przyjdź i zbaw człowieka, którego z mułu utworzyłeś

(Łk 1,46-56)
Wtedy Maryja rzekła:
Wielbi dusza moja Pana,
i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy. 
Bo wejrzał na uniżenie Służebnicy swojej. 
Oto bowiem błogosławić mnie będą 
odtąd wszystkie pokolenia, 
gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny. 
Święte jest Jego imię 
a swoje miłosierdzie na pokolenia i pokolenia 
[zachowuje] dla tych, co się Go boją. 
On przejawia moc ramienia swego, 
rozprasza [ludzi] pyszniących się zamysłami serc swoich. 
Strąca władców z tronu, 
a wywyższa pokornych. 
Głodnych nasyca dobrami, 
a bogatych z niczym odprawia.
Ujął się za sługą swoim, Izraelem,
pomny na miłosierdzie swoje
jak przyobiecał naszym ojcom 
na rzecz Abrahama i jego potomstwa na wieki. 
Maryja pozostała u niej około trzech miesięcy; potem wróciła do domu.


ROZWAŻANIE

Pozwól, panie mój! Na twoje życie! To ja jestem ową kobietą, która stała tu przed tobą i modliła się do Pana. O tego chłopca się modliłam, i spełnił Pan prośbę, którą do Niego zanosiłam. Oto ja oddaję go Panu. Po wszystkie dni, jak długo będzie żył, zostaje oddany na własność Panu.” 

Te słowa dzisiaj niesamowicie mnie dotknęły. Wyobrażacie to sobie?... Wziąć swoje 4-letnie dziecko (to był mniej więcej wiek, w którym się odstawiało dziecko od piersi)i w podziękowaniu Panu ODDAĆ je do świątyni. Oczywiście, do świątyni... Ale czy zdajemy sobie sprawę co się wówczas działo w świątyniach - daleko było tam od ciepła rodzinnego domu i poczucia bezpieczeństwa... A przecież Anna taką złożyła obietnicę Panu i jej dotrzymała - co musiało w niej być? Niesamowite zaufanie Bogu. Że on to wszystko wyprowadzi. Że Samuel wyrośnie na dzielnego mężczyznę i będzie miły Bogu... 

A co ja robię w kontekście mojego macierzyństwa? Planuję, próbuję wszystko za wczasu ułożyć, nie pozostawić nic przypadkowi... Moje starsze dziecko ma 3,5 roku, a ja juz się łapię na tym, że projektuję w głowie cała przyszłość mojego dziecka. I to jest chyba to, czego mogłabym się nauczyć od Anny. I Maryi. Jej MAGNIFICAT czytany po raz setny jest po prostu powalający swoją prostotą a równocześnie odwagą, jaką miała w sobie ta zaledwie nastoletnia dziewczyna... Ale zaufała. I uwierzyła.

Jezu, daj i mi taką wiarę i bezgranicznie zaufanie....abym mogla żyć pełnią.


Angelika

21 grudnia 2017 - Czwartek


CZYTANIA

(Pnp 2,8-14)
Cicho! Ukochany mój! Oto on! Oto nadchodzi! Biegnie przez góry, skacze po pagórkach. Umiłowany mój podobny do gazeli, do młodego jelenia. Oto stoi za naszym murem, patrzy przez okno, zagląda przez kraty. Miły mój odzywa się i mówi do mnie: Powstań, przyjaciółko ma, piękna ma, i pójdź! Bo oto minęła już zima, deszcz ustał i przeszedł. Na ziemi widać już kwiaty, nadszedł czas przycinania winnic, i głos synogarlicy już słychać w naszej krainie. Drzewo figowe wydało zawiązki owoców i winne krzewy kwitnące już pachną. Powstań, przyjaciółko ma, piękna ma, i pójdź! Gołąbko ma, [ukryta] w zagłębieniach skały, w szczelinach przepaści, ukaż mi swą twarz, daj mi usłyszeć swój głos! Bo słodki jest głos twój i twarz pełna wdzięku.

lub

(So 3,14-18a)
Wyśpiewuj, Córo Syjońska! Podnieś radosny okrzyk, Izraelu! Ciesz się i wesel z całego serca, Córo Jeruzalem! Oddalił Pan wyroki na ciebie, usunął twego nieprzyjaciela: król Izraela, Pan, jest pośród ciebie, nie będziesz już bała się złego. Owego dnia powiedzą Jerozolimie: Nie bój się, Syjonie! Niech nie słabną twe ręce! Pan, twój Bóg jest pośród ciebie, Mocarz - On zbawi, uniesie się weselem nad tobą, odnowi swą miłość, wzniesie okrzyk radości, jak w dniu uroczystego święta.

(Ps 33,2-3.11-12.20-21)
REFREN: Pieśń nową Panu radośnie śpiewajmy

Sławcie Pana na cytrze,
grajcie Mu na harfie o dziesięciu strunach.
Śpiewajcie Mu pieśń nową,
pełnym głosem śpiewajcie Mu wdzięcznie.

Zamiary Pana trwają na wieki,
zamysły Jego serca przez pokolenia.
Błogosławiony lud, którego Pan jest Bogiem,
naród, który On wybrał na dziedzictwo dla siebie.

Dusza nasza oczekuje Pana,
On jest naszą pomocą i tarczą.
Raduje się w Nim nasze serce,
ufamy Jego świętemu imieniu.

Emmanuelu, nasz Królu i prawodawco, przyjdź nas zbawić, nasz Panie i Boże.

(Łk 1,39-45)
W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w [pokoleniu] Judy. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę. Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. Wydała ona okrzyk i powiedziała: Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? Oto, skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie. Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana.


ROZWAŻANIE 1

Synek ma ulubioną bajkę w telewizji, którą ogląda u babci. Poprzedza ją inna, historyjka o rycerce. Nie lubię jej, bo królewna zamienia się tam w rycerza. Degradacja.
Czy to świat nas zmusza do tego, czy same tego chcemy?
Zostałyśmy stworzone po to by nas kochać. Bóg stworzył kobietę by ją kochać i by miał kogo kochać Adam. Podwójnie ukochane.
Uciekamy od tego by walczyć o coś, co nie jest Miłością. Zakładamy zbroje i bierzemy miecz do ręki, ale przecież to nie nasza broń. Nie mamy zabijać tylko dawać życie. Naszym atutem jest piękno, dobro, troska, umiejętność zauważenia potrzeb drugiego człowieka, poświęcenie, potrzeba bliskości. Walka w pięknej, długiej sukni z bronią taką jak słowo, uśmiech lub jego brak, łzy.
Pozwólmy się kochać, poszukiwać, dać się zdobyć Bogu i naszym mężczyznom. Pozwólmy im by nas uratowali od świata i naszych kobiecych widzimisię.
Pamiętajmy, że Maryja czerpał swą siłę z Miłości którą została obdarzona przez Boga i swego męża Józefa. Jak inaczej chciałoby się jej iść w pierwszym trymestrze ciąży przez góry by pomagać kuzynce?
Maryjo bądź dla mnie i miej córki wzorem kobiecości. Byśmy były godnymi córkami króla.


Elżbieta od dokładnie dwóch lat mama Estery Marii


ROZWAŻANIE 2

Spóźniony jest dzisiejszy wpis. Z mojej winy, bo Autorka Rozważania 1 przysłała swój tekst już dawno. Podróżowałam, pielgrzymowałam… i nie zdążyłam.

Za przeprosiny, ta modlitwa Karola de Foucauld:

“Naucz nas, o Matko, podróżować, jak Ty podróżowałaś, zapominając całkowicie o rzeczach zewnętrznych, ze spojrzeniem duszy utkwionym nieustannie tylko w Jezusie, którego niosłaś w swoim łonie, kontemplując Go, adorując, w nieustannym zachwycie, przechodząc między stworzeniami jakby we śnie, patrząc na to wszystko, co nic jest Jezusem, jakby we mgle, podczas gdy On jaśniał, iskrzył się i rzucał blaski w Twojej duszy jak słońce, opanowywał Twoje serce i oświecał ducha. Naucz nas podróżować na ziemi w czasie całej naszej pielgrzymki życiowej, tak jak Ty podróżowałaś i jak Ty spędzałaś wszystkie dni swojego życia, nic patrząc na rzeczy zewnętrzne. Niech one będą dla nas pogrążone w głębokich ciemnościach, a oczy nieustannie zwrócone na Jezusa, który oświeca naszą dusze, jak ogień.” Ch. De Foucauld*


Ela

*Cytat za O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy, “Żyć Bogiem”, t. I, str. 134 cytowane na http://mateusz.pl/czytania/2017/20171221.html

środa, 20 grudnia 2017

20 grudnia 2017 - Środa


CZYTANIA

(Iz 7,10-14)

Pan przemówił do Achaza tymi słowami: Proś dla siebie o znak od Pana, Boga twego, czy to głęboko w Szeolu, czy to wysoko w górze! Lecz Achaz odpowiedział: Nie będę prosił i nie będę wystawiał Pana na próbę. Wtedy rzekł [Izajasz]: Słuchajcie więc, domu Dawidowy: Czyż mało wam naprzykrzać się ludziom, iż naprzykrzacie się także mojemu Bogu? Dlatego Pan sam da wam znak: Oto Panna pocznie i porodzi Syna, i nazwie Go imieniem Emmanuel.

(Ps 24,1-6)

REFREN: Przybądź, o Panie, Tyś jest Królem chwały

Do Pana należy ziemia i wszystko, co ją napełnia,

świat i jego mieszkańcy.

Albowiem On go na morzach osadził

i utwierdził ponad rzekami.

Kto wstąpi na górę Pana,

kto stanie w Jego świętym miejscu?

Człowiek rąk nieskalanych i czystego serca,

który nie skłonił swej duszy ku marnościom.

On otrzyma błogosławieństwo od Pana

i zapłatę od Boga, swego Zbawcy.

Oto pokolenie tych, którzy Go szukają,

którzy szukają oblicza Boga Jakuba.

Kluczu Dawida, który otwierasz bramy wiecznego królestwa, przyjdź i wyprowadź z więzienia jeńca siedzącego w ciemnościach.

(Łk 1,26-38)
Bóg posłał anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi, imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja. Anioł wszedł do Niej i rzekł: Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą. Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co miałoby znaczyć to pozdrowienie. Lecz anioł rzekł do Niej: Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca. Na to Maryja rzekła do anioła: Jakże się to stanie, skoro nie znam męża? Anioł Jej odpowiedział: Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym. A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego. Na to rzekła Maryja: Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa! Wtedy odszedł od Niej anioł.


ROZWAŻANIE

O strachu

Nigdy nie myślałam o sobie, jako o kimś lękliwym. Do odwagi czy brawury może nie aspirowałam, ale strachliwość raczej była mi obca. Może trema. Lęk nie.
Do czasu wielkich pytań i odpowiedzialności.
Kiedy nabrałam rozumu na tyle, żeby zdawać sobie choć trochę sprawę, że są momenty, gdy słowo albo decyzja naprawdę mogą przestawić zwrotnicę w życiu (żeby użyć ulubionych skojarzeń moich maluchów). I to w życiu nie tylko moim.
Wtedy pojawił się lęk.
Kiedy w słowach Anioła słyszę "Nie bój się", wiem, że ten lęk jest po prostu ludzki. Że Ktoś wie o nim wszystko.

Scena z Nazaretu jest tak dobrze znana. Od kilku miesięcy myślę o niej jeszcze częściej, odmawiając Nowennę Pompejańską. Zastanawiam się, jak długo Maryja przepracowywała - modne słowo - swój lęk przed podjęciem decyzji, która nie tylko zmieniła świat, ale w radykalny sposób zmieniła każdą chwilę jej życia. Jej relacje rodzinne (czy najbliżsi poznali jej tajemnicę?), jej status w społeczności ("coś szybko ta ciąża..."), jej plany (droga do Elżbiety), jej spojrzenie na Józefa (przecież mieli być normalnym, żydowskim małżeństwem, z gromadką dzieci, wnuków, prawnuków), jej intymność...

Przyszedł i trwa w moim życiu czas radykalnych zmian, decyzji, które wiele ważą.
Widzę, że wciąż potrzebuję słyszeć Anioła i jego "Nie bój się, On wyprowadza dobro!"

Wiele mi do Niej brakuje. Do tej nastolatki, która była tak otwarta na łaskę, że moc Najwyższego mogła ją osłonić. I miała tę doskonałą Miłość, która usuwa lęk.

"Zdrowaś..."


Ania

wtorek, 19 grudnia 2017

19 grudnia 2017 - Wtorek


CZYTANIA

(Sdz 13,2-7.24-25a)

W Sorea, w pokoleniu Dana, żył pewien mąż imieniem Manoach. Żona jego była niepłodna i nie rodziła. Anioł Pana ukazał się owej kobiecie mówiąc jej: Otoś teraz niepłodna i nie rodziłaś, ale poczniesz i porodzisz syna. Lecz odtąd strzeż się: nie pij wina ani sycery i nie jedz nic nieczystego. Oto poczniesz i porodzisz syna, a brzytwa nie dotknie jego głowy, gdyż chłopiec ten będzie Bożym nazirejczykiem od chwili urodzenia. On to zacznie wybawiać Izraela z rąk filistyńskich. Poszła więc kobieta do swego męża i tak rzekła do niego: Przyszedł do mnie mąż Boży, którego oblicze było jakby obliczem Anioła Bożego - pełne dostojeństwa. Rzekł do mnie: Oto poczniesz i porodzisz syna, lecz odtąd nie pij wina ani sycery, ani nie jedz nic nieczystego, bo chłopiec ten będzie Bożym nazirejczykiem od chwili urodzenia aż do swojej śmierci. Porodziła więc owa kobieta syna i nazwała go imieniem Samson. Chłopiec rósł, a Pan mu błogosławił. Duch Pana zaś począł na niego oddziaływać.

(Ps 71,3-6.16-17)

REFREN: Będę opiewał chwałę Twoją, Boże

Bądź dla mnie skałą schronienia

i zamkiem warownym, aby mnie ocalić.

Bo Ty jesteś moją opoką i twierdzą,

Boże mój, wyrwij mnie z rąk niegodziwca.

Bo Ty, mój Boże, jesteś moją nadzieją,

Panie, Tobie ufam od lat młodości.

Ty byłeś moją podporą od dnia narodzin,

od łona matki moim opiekunem.

Opowiem o potędze Pana,

będę przypominał tylko Twoją sprawiedliwość.

Boże, Ty mnie uczyłeś od mojej młodości

i do tej chwili głoszę Twoje cuda.

Korzeniu Jessego, który stoisz jako sztandar narodów, przyjdź nas uwolnić, racz dłużej nie zwlekać.

(Łk 1,5-25)

Za czasów Heroda, króla Judei, żył pewien kapłan, imieniem Zachariasz, z oddziału Abiasza. Miał on żonę z rodu Aarona, a na imię było jej Elżbieta. Oboje byli sprawiedliwi wobec Boga i postępowali nienagannie według wszystkich przykazań i przepisów Pańskich. Nie mieli jednak dziecka, ponieważ Elżbieta była niepłodna; oboje zaś byli już posunięci w latach. Kiedy w wyznaczonej dla swego oddziału kolei pełnił służbę kapłańską przed Bogiem, jemu zgodnie ze zwyczajem kapłańskim przypadł los, żeby wejść do przybytku Pańskiego i złożyć ofiarę kadzenia. A cały lud modlił się na zewnątrz w czasie kadzenia. Naraz ukazał mu się anioł Pański, stojący po prawej stronie ołtarza kadzenia. Przeraził się na ten widok Zachariasz i strach padł na niego. Lecz anioł rzekł do niego: Nie bój się Zachariasz! Twoja prośba została wysłuchana: żona twoja Elżbieta urodzi ci syna, któremu nadasz imię Jan. Będzie to dla ciebie radość i wesele; i wielu z jego narodzenia cieszyć się będzie. Będzie bowiem wielki w oczach Pana; wina i sycery pić nie będzie i już w łonie matki napełniony będzie Duchem Świętym. Wielu spośród synów Izraela nawróci do Pana, Boga ich; on sam pójdzie przed Nim w duchu i mocy Eliasza, żeby serca ojców nakłonić ku dzieciom, a nieposłusznych - do usposobienia sprawiedliwych, by przygotować Panu lud doskonały. Na to rzekł Zachariasz do anioła: Po czym to poznam? Bo ja jestem już stary i moja żona jest w podeszłym wieku. Odpowiedział mu anioł: Ja jestem Gabriel, który stoję przed Bogiem. A zostałem posłany, aby mówić z tobą i oznajmić ci tę wieść radosną. A oto będziesz niemy i nie będziesz mógł mówić aż do dnia, w którym się to stanie, bo nie uwierzyłeś moim słowom, które się spełnią w swoim czasie. Lud tymczasem czekał na Zachariasza i dziwił się, że tak długo zatrzymuje się w przybytku. Kiedy wyszedł, nie mógł do nich mówić, i zrozumieli, że miał widzenie w przybytku. On zaś dawał im znaki i pozostał niemy. A gdy upłynęły dni jego posługi kapłańskiej, powrócił do swego domu. Potem żona jego, Elżbieta, poczęła i pozostawała w ukryciu przez pięć miesięcy. Tak uczynił mi Pan - mówiła - wówczas, kiedy wejrzał łaskawie i zdjął ze mnie hańbę w oczach ludzi.

ROZWAŻANIE 1:

Żona Manoacha i Elżbieta – obydwie tak długo bezdzietne. Jak wiele musiały wycierpieć, ile musiały przejść z tego powodu rozczarowań. Być może straciły już całą nadzieję, że kiedykolwiek będą cieszyć się z macierzyństwa.

Dopóki sama nie zostałam mamą, nie potrafiłam sobie wyobrazić, jak ogromnym, nie do opisania, szczęściem jest posiadanie dziecka. Jak wiele radości daje ta mała, w pierwszym okresie życia przecież całkowicie zależna od nas istota. Jak dużo trzeba dać, ale jak stokrotnie więcej się otrzymuje. Niestety czasami łatwo mi o tym na chwilę zapomnieć – po nieprzespanej nocy, po kolejnym dniu kiedy mycie podłogi po każdym posiłku to najmniejsze z wyzwań, po kolejnej mszy św., podczas której nie udało mi się skupić nawet na pięć minut, będąc bez przerwy w pogoni za dzieckiem… Chciałabym nigdy nie przestać dziękować za ten największy dar, który razem z mężem otrzymaliśmy od Pana.

Czytając o żonie Manoacha i Elżbiecie myślę też o tych wszystkich, których pragnienie rodzicielstwa nigdy się nie spełniło. Panie, przygarnij ich do siebie.

Bądź dla mnie skałą schronienia
i zamkiem warownym, aby mnie ocalić.

Joanna


ROZWAŻANIE 2:

Dzisiejsze czytania są o czekaniu i ufaniu.

Ja stale czekam na święty spokój, którego nie mam.
Mąż z trójką starszych dzieci jedzie na występ córki. Ja zostaję w domu z roczniakiem, który wchodzi wszędzie (spada oczywiście co chwilę, trzeba mieć uważność nastawioną na 100% cały czas), z chorym trzylatkiem, który właśnie chce ciągle być na moich rękach oraz takim bałaganem w domu, jakby przeszło tornado (testujemy co lepiej działa - mąż się upiera, że mają sprzątać wszyscy razem, a nie pojedynczo wedle dyżurów – efekt – nikt się nie kwapi do sprzątania). Po 4 godzinach nieobecności mojej rodziny  (koncert, msza, kawiarnia po mszy) wszyscy wracają w świetnych nastrojach i słyszę od najstarszego syna “Mamo, byłaś tyle czasu w domu i nie miałaś czasu tu posprzątać? Przecież tu jest jak po wojnie”… Już widzę te miny obrońców praw dziecka, ale miałam naprawdę ochotę trzasnąć w pysk…

Czasem mi się wydaje, że stawiam granice i bronię swojego prawa do odpoczynku, wolnego czasu, pilnuję podziału obowiązków…ale to wszystko odbywa się moim dużym wysiłkiem. A w efekcie i tak muszę dawać z siebie bardzo dużo. Gdyby nie pomoc niani, to chyba miałabym język do pasa.

Dlaczego ja jestem zawsze od czarnej roboty, od zostawania z chorym dzieckiem, od wstawania w nocy, od mediowania w kłótniach, od wysłuchiwania problemów, od usypiania, karmienia, przewijania, pilnowania lekcji, pamiętania o wszystkim… I prawie stale z maluchem pod pachą. Nawet nie pamiętam kiedy byłam chora, bo nie mogę. Gdzie tu jeszcze znaleźć czas na rzeczy miłe i przyjemne, które chcę robić z moimi dziećmi (nie że sama :-)…
Nie mam na to wszystko cierpliwości.  Z  tendencją do perfekcjonizmu ciężko mi się zgodzić na chaos i natłok, który wymyka mi się spod kontroli. A ja modlę się, aby ta cierpliwość i pokój nadszedł i  wściekam się jeszcze bardziej i poddaję kiedy następnego dnia jest dokładnie odwrotnie. Czyżbyś Boże mnie nie słuchał? 

Kiedy to się skończy? Kiedy odzyskam siebie, swój czas, możliwość decydowania bardziej o sobie? Jak te baterie cierpliwości efektywnie ładować? Ja wiem, czas bez dzieci dla siebie, więcej wymagać od męża, więcej od dzieci, prosić o pomoc i ją przyjmować - to wszystko staram się robić, tylko, że te baterie już nie chcą się za bardzo ładować.

Czytam w Dzienniczku Św. Faustyny: “Matka Boża pouczyła mnie, jak się przygotować mam do święta Bożego Narodzenia. (…) Powiedziała mi: Córko moja, staraj się o cichość i pokorę, aby Jezus, który ustawicznie mieszka w sercu twoim, mógł wypocząć. Adoruj Go w sercu swoim, nie wychodź z wnętrza swego.”

Czyli jeszcze przez kilka następnych lat tak będzie. To jest mój krzyż, krzyżyk właściwie. Widocznie potrzebny mi do zbawienia. Rozumiem, teraz, czemu moja mama mawiała, że matki idą od razu do nieba.  W chwili opamiętania (a może spokoju właśnie) dziękuję za to, że mogę przeżywać takie trudności.
W obu dzisiejszych czytaniach pojawia się Anioł – on zapowiada i poleca czekać cierpliwie na Dar od Boga. Chyba faktycznie trzeba czekać, wierzyć, że otrzymam tę cierpliwość, czułość i pokorę. Nie wątpić, nie załamywać się, że nie przychodzi. Ufać i czekać i modlić się nieustannie. Zaufać, przecież dobry Bóg słyszy i działać będzie napewno. I przecież czasem przychodzi to, o co proszę, chociaż chciałoby się częściej, łatwiej, za każdym razem. Trzeba czasu.

Tylko czy ja faktycznie usilnie o to się modlę, czy przestaję, kiedy jest trochę lepiej, czy dziękuję? Czy raczej nie dowierzam i wątpię jak Zachariasz i tracę tę umiejętność na nowo i na nowo. Wiara pozwala postępować zgodnie ze swoimi wartościami. Pamiętać o celu – chcę zbawienia moich dzieci. To motywuje.

Jest taka modlitwa matki za wstawiennictwem Św. Rity. Czemu by jej nie odmawiać codziennie… już dziękuję za owoce.

MODLITWA MATKI
O Niepokalana Dziewico, Ty, która jesteś Matką Jezusa i moją, przez miłość św. Rity spójrz na mnie ponoszącą słodką i ważną odpowiedzialność matki. Tobie, o Maryjo, polecam moje dzieci, które tak bardzo kocham, dla których tak bardzo cierpiałam i za które odpowiadam przed Twoim Boskim Synem. Naucz mnie prowadzić je tak, jak to czyniła św. Rita, po pewnej drodze prowadzącej do Boga. Spraw, abym była pełna czułości, ale bez słabości, silna, ale bez surowości. Uproś dla mnie tę cierpliwość, która nigdy się nie kończy, wszystko znosi, gdyż ma jako ostateczny cel zbawienie moich dzieci. Matko Boża, pomóż mi w tym trudnym zadaniu! Uformuj moje serce na podobieństwo Twojego serca i spraw, aby moje dzieci widziały we mnie odblask Twoich cnót, abym umiała je nauczyć kochać Ciebie i służenia Tobie na tej ziemi, byśmy kiedyś mogli znaleźć się w niebie wychwalając Cię i błogosławiąc. Dlatego proszę Cię, Królowo Świętych, abyś otoczyła je opieką św. Rity z Cascia. Amen.
Ojcze nasz… Zdrowaś Maryjo… Chwała Ojcu…

Weronika


18 grudnia 2017 - Poniedziałek


CZYTANIA

(Lb 24,2-7.15-17a)

Gdy Balaam podniósł oczy i zobaczył Izraela rozłożonego obozem według swoich pokoleń, ogarnął go Duch Boży i zaczął głosić swoje pouczenie, mówiąc: Wyrocznia Balaama, syna Beora; wyrocznia męża, który wzrok ma przenikliwy; wyrocznia tego, który słyszy słowa Boże, który ogląda widzenie Wszechmocnego, który pada, a oczy mu się otwierają. Jakubie, jakże piękne są twoje namioty, mieszkania twoje, Izraelu! Jak szerokie doliny potoków, jak ogrody nad brzegiem strumieni lub jak aloes, który Pan sadził, i jak cedry nad wodami. Płynie woda z jego wiader, a zasiew jego ma wilgoć obfitą; król jego wiele mocniejszy niż Agag, królestwo jego w górę wyniesione. I wygłosił swoje pouczenie, mówiąc: Wyrocznia Balaama, syna Beora; wyrocznia męża, który wzrok ma przenikliwy; wyrocznia tego, który słyszy słowa Boże, który ogląda widzenie Wszechmocnego, a w wiedzy Najwyższego ma udział, który pada, a oczy mu się otwierają. Widzę go, lecz jeszcze nie teraz, dostrzegam go, ale nie z bliska: wschodzi Gwiazda z Jakuba, a z Izraela pod
nosi się berło.

(Ps 25,4-9)

REFREN: Naucz mnie chodzić Twoimi ścieżkami
Daj mi poznać Twoje drogi, Panie,

naucz mnie chodzić Twoimi ścieżkami.

Prowadź mnie w prawdzie według Twych pouczeń,

Boże i Zbawco, w Tobie mam nadzieję.

Wspomnij na swoje miłosierdzie, Panie,

na swoją miłość, która trwa od wieków.

Tylko o mnie pamiętaj w swoim miłosierdziu,

ze względu na dobroć Twą, Panie.

Dobry jest Pan i prawy,

dlatego wskazuje drogę grzesznikom.

Pomaga pokornym czynić dobrze,

pokornych uczy dróg swoich.

(Ps 85,8)

Okaż nam, Panie, łaskę swoją, i daj nam swoje zbawienie.

(Mt 21,23-27)
Gdy Jezus przyszedł do świątyni i nauczał, przystąpili do Niego arcykapłani i starsi ludu z pytaniem: Jakim prawem to czynisz? I kto Ci dał tę władzę? Jezus im odpowiedział: Ja też zadam wam jedno pytanie; jeśli odpowiecie Mi na nie, i Ja powiem wam, jakim prawem to czynię. Skąd pochodził chrzest Janowy: z nieba czy od ludzi? Oni zastanawiali się między sobą: Jeśli powiemy: z nieba, to nam zarzuci: Dlaczego więc nie uwierzyliście mu? A jeśli powiemy: od ludzi - boimy się tłumu, bo wszyscy uważają Jana za proroka. Odpowiedzieli więc Jezusowi: Nie wiemy. On również im odpowiedział: Więc i Ja wam nie powiem, jakim prawem to czynię.


ROZWAŻANIE

To nie był najłatwiejszy dzień. Najlepszy dowód, że do pisania poniedziałkowego rozważania siadam kwadrans po północy, czyli właściwie we wtorek. W myślach wyliczam swoje porażki: uległam irytacji, warknęłam na dzieci, niepotrzebnie korygowałam nieistotne elementy ich zachowania, złościłam się na nieszkodliwe wygłupy, zabraniałam dłubania w cieście na pierniczki (bez sensu!)… Długa lista powodów do niezadowolenia z siebie. 

Czytam wyrocznię Balaama i uśmiecham się, a przez moje myśli przelewa się fala dobrych wspomnień z dzisiaj: wszystkie chwile kontaktu i porozumienia z dziećmi, rozwiązane konflikty, wspólne czytanie, rodzinne pieczenie i dekorowanie pierniczków z adwentowym śpiewem na ustach, odkrycia kulinarne (pierniczki z marcepanem!), rozpoczęcie procesu ubierania choinki, w miarę spokojny czas modlitwy i rozmowy o sprawach duchowości (Czy Pan Bóg czyści serce wielką gąbką?), a na koniec spokojne zasypianie pojednanej rodziny. Jakże pięknie! Jakże obficie! Tyle miłości, dobra i przyjemności! A prawie mi umknęło… 

Panie, spraw, abym - zamiast smucić się i narzekać, głosić złą nowinę - przemówiła błogosławieństwem i zachwytem nad Twoimi dziełami, nad Twoim królestwem, którego przyczółkiem jest moja rodzina! Otwórz moja oczy, abym widziała Ciebie królującego wśród nas!

Prowadź mnie w prawdzie według Twych pouczeń,
Boże i Zbawco, w Tobie mam nadzieję.


Ela